zdziwiona 19.10.2007 11:21

jestem już mężatką od pięciu lat. w pożyciu małżeńskim nie zawsze osiągałam orgazm, ale nigdy nie było to dla mnie najistotniejsze. Zawsze najbardziej ceniłam sobie czułość jaką mąż mi dawał. to było dla mnie najpiękniejsze, gdy czułam to że on mnie bardzo kocha. Nigdy nie wprowadzaliśmy do naszego współżycia jakiś innowacji. Jednak koleżanka ostatnio powiedziała, że w ten sposób narażam moją rodzinę na rozpad, gdyż każdy facet prędzej czy później znalazłby sobie inną, którą by urozmaiciła jego seks. Nurtuje mnie pytanie czy w ten sposób narażam moją rodzinę? Czy to grzech? nie wyobrażam sobie seksu oralnego nie dlatego, że się brzydzę mojego męża, ale dlatego iż jest to dla mnie uprzedmiotowienie człowieka i robienie z takiej pięknej rzeczy jak miłość zabawy w przyjemności. Czy mam rację?

Odpowiedź:

Odnośnie do współżycia seksualnego w małżeństwie Kościół ma tylko dwie zasady:

a) współżycie ma być wyrazem miłości (czyli musi też szanować odczucia partnera, nie może być hołdowaniem dewiacjom)
b) musi być otwarte na życie (czyli nie powinno się stosować zarówno technik jak i środków, które uniemożliwiają poczęcie).

Twierdzenie koleżanki o narażaniu na rozpad rodziny z powodu braku seksualnych innowacji musi budzić poważne wątpliwości. Dlatego, że - zgodnie z Pani odczuciem - najważniejsza jest miłość, nie technika. Jeśli współżycie satysfakcjonuje obie strony, to nie ma najmniejszego powodu by cokolwiek zmieniać. Nie pytała Pani męża, ale zupełnie możliwe, że jemu także taka sytuacja odpowiada. Inaczej pewnie by Pani jakoś to powiedział...

J.


Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg