wit 08.09.2007 20:00
Witam,
niedawno miałam do czynienia z następującą sytuacją; proszę o jej ocenę moralną.
Otóż w zeszłą niedzielę była taka sytuacja, że w parafii był tylko jeden ksiądz, bo pozostali (normalnie jest ich więcej) wyjechali na urlopy. Ów ksiądz, który został, przed Mszą spowiadał. Niestety nie zdążył wyspowiadać wszystkich, więc przeprosił ich i wyszedł przygotować się do Eucharystii. Na początku Mszy św. jeszcze raz przeprosił, wyjaśnił sytuację z księżami na urlopach, po czym powiedział, żeby wszyscy ci, którzy nie zdążyli się wyspowiadać, przystąpili do Komunii (!), bo to nie ich wina, że nie zdążyli, a o tym, że Komunię przyjęli, powiedzą na następnej spowiedzi. Moim zdaniem ten ksiądz nie miał prawa tak powiedzieć - to nie była żadna ekstremalna sytuacja, nie jesteśmy w Afryce, żeby brak księży był normą, ani też tamci ludzie nie stali w obliczu śmierci; najdalej za tydzień (a nawet nazajutrz) mogliby normalnie się wyspowiadać i przyjąć Komunię. A co wy na to? Jak dla mnie ci ludzie nieświadomie popełnili świętokradztwo. Ten ksiądz nawet nie powiedział, aby do spowiedzi przystąpili jak najszybciej, tylko "przy następnej okazji".