27.08.2007 22:53

WItam.
Wiem, że ten problem był wałkowany wiele wary ale jakoś nie znalazłem nigdy wytłumaczenia racjonalnego, z konkretnymi argumentami tylko zwykle była to odpowiedź nei bo nie... Chodzi mi o mieszkanie ze sobą przed ślubem. Kościól tego zabrania jako życie w wolnym związku. Nie mówie tu, o mieszkaniu ze sobą chłopaka i dziewczyny, którzy są parą od miesiąca. Mam na myśli osoby, które razem planują iść przez życie, jako mąż i żona. Wiadomo, ze okres "chodzenia" ze sobą, to okres poznawania się. W różnych sytuacjach ludzie dowiadują się różnych rzeczy o sobie i po każdej takiej sytuacji pojawiają się przemyślenia nt tego co zaistniało. Gdy po takich różnych sytuacjach ludzie np stwierdzają ze " to i to" nie odpowiada im w drugiej osobie, a nie można osiągnąć jakiegoś kompromisu to się rozstają. I tu dochodzimy do mojego pytania. Wiadomo, że każdy z nas ma różne przyzwyczajenia, chodzi mi o sytuacje które dzieją sie w domu, np jak ktoś składa ciuchy, jak myje naczynia, dlaczego coś je łyżka a nie nożem i wiele innych tego typu różnych sytuacji ... Zachowania drugiej połówki w takich domowych sytuacjach nie da się poznać w trakcie zwykłego chodzenia. I to naprawde nie jest błachy problem. Nagle okazuje się, ze po ślubie Młodzi zamieszkuja razem i jedno z drugim nei może wytrzymać. Jedno i drugie ma jakieś dziwne nawyki, o których wcześniej się kompletnie nie wiedziało bo niby skad, jeśli nei miało się okazji widzieć drugiej osoby w różnych tego typu domowych sytuacjach. Potem jest wielke aj waj, małżonkowie się rozwodza po roku, dwóch, bo stwierdzają, ze nei potrafia ze sobą żyć. Tu dostane pewnie odpowiedz, że powinno się isc na kompromis ze powinno się ustapic itd ... ale przeciez wiele mozna zcierpieć, przyzwyczaic sie do roznych rzeczy... ale nei do wszystkiego. Czy naprawde nie lepiej by bylo, gdyby osoby, które naprawde na poważnie myślał o ślubie miały okazje, spróbować wspólnego życia, by właśnie zobaczyć jak będziemy się zachowywać, jako małżeństwo gdy juz będziemy razem. Czy te nasze różne dziwne nawyki, przyzwyczajenia, itp bedą nam przeszkadzać we wspólnym życiu , czy też da sie je jakoś przeskoczyć. Sam mam znajomych, którzy po roku małżenstwa myśla o rozwodzie ... Okazuje sie ze poki byli para bylo wszystko ok, ale gdy zamieszkali razem, to juz nie jest tak pieknie. Potrafili sie dogadywac, gdy tylko chodzili ze soba, ale nie potrafia juz razem mieszkac, potrafili być parą ale nie potrafią być małżeństwem... Wg mnie gdyby sprobowali wspolnego zycia przed slubem, 2 razy by sie zastanowili czy aby na pewno chca zawrzec związek małżeński. I zeby była jasnosc. To ze ktoś mieszka ze sobą , nie oznacza od razu, ze uprawia seks (czego oczywiscie Kosciol zabrania i z czym sie zgadzam) Wiem ze dla wielu księży to jest jedno i to samo ale nie mozna generalizowac. Ciekaw jestem odpowiedzi na moje pytanie w takim ujeciu tego problemu.

Odpowiedź:

Dlaczego mieszkanie razem przed ślubem jest złe?

1. Bo jest trwaniem w okazji do grzechu (nieczystości)
2. Bo jest zgorszeniem dawanym innym, którzy parząc na tak żyjących ludzi widzą pogardę dla zasad ustalonych przez Boga.

A zupełnie tak jeszcze na marginesie...

1. Wypróbować można nowy samochód albo odkurzacz. Człowiek jest osoba i należy go traktować jak osobę.
2. Żeby poznać drugiego człowieka wystarczy zobaczyć, jak sie zachowuje w stosunku do swoich bliskich - rodziców, rodzeństwa. To znacznie ważniejsze niż poznanie nawyków.
3. W sprawach nawyków rzeczywiście trzeba kompromisu. Co to za miłość, która nie potrafi znieść tego, ze ktoś jest inny?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg