Czternastka 27.08.2007 14:44

Moje pytanie dotyczy niedzielnej mszy świętej. Otóż w niedzielę wracałam pociągiem z kolonii i nie miałam możliwości uczestniczenia we mszy- ruszałam z samego rana, wracałam późną nocą. Postanowiłam więc iść na mszę w dniu poprzedzającym wyjazd, w sobotę. Ale wiadomo, na koloniach nie ma samowolki, tym bardziej, że mieszkaliśmy na dość wielkim odludziu, a kościół był daleko. Zebraliśmy grupę osób, które chciałyby iść do kościoła, porozmawialiśmy z kierowniczką, a ona zleciła sprawę diakonowi, który był tam z nami. Diakon miał nam załatwić tą mszę, nawet poszliśmy do kościoła, ale na miejscu okazało się, że ksiądz nie dojechał. Diakon mszy odprawić nie mógł, zorganizował nam co prawda nabożeństwo eucharystyczne, ale to przecież nie msza. W końcu wyszło na to, że nie byliśmy na mszy, mimo, że chcieliśmy. Mam pytanie, czy to był grzech ciężki? Chciałam bardzo być na mszy, ale się nie udało, właściwie nie z mojej winy. Biletów na pociąg nie udałoby się przełożyć na późniejszą godzinę, a w domu byłam dobrze po północy. Nie miałam więc szansy, żeby w tą niedzielę uczestniczyć w mszy.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Proszę o niepodawanie mojego maila.

Odpowiedź:

W takim wypadku na pewno nie można mówić o grzechu. Chciałaś być na Mszy, ale z przyczyn od Ciebie niezależnych nie udało się.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg