damian 11.07.2007 21:53
Mówi się że ktoś składa ślub czystości, gdy decyduje się na nieposiadanie żony/męża, a ściślej, ślub czystości zakłada nieposiadanie żony/męża. To sugeruje, jakoby w posiadaniu żony/męża było coś nieczystego. Idąc dalej tym torem skojarzeń, można powiedzieć, że osoba zamężna/żonata jest mniej cnotliwa, małżeństwo mniej wartościowe niż stan wolny ze złożonym "ślubem czystości".
Nie w tym rzecz, żeby rozstrzygać, czy małżeństwo czy stan wolny jest bardziej "czyste" (choć mogłoby to być pytanie poboczne). Zasadnicze pytanie brzmi, czy owa nazwa - "ślub czystości" - jest tylko niefortunnym wyrażeniem, które wywołuje skojarzenia, jakoby małżeństwo było czymś nieczystym, czy może nazwa ta jest całkowicie celowa?
Proszę o wyjaśnienie i uzasadnienie.