zagubiony
23.06.2007 15:34
1. Chodzenie na zakupy w niedziele to grzech, ponieważ uczestniczy się w zmuszaniu ludzi do pracowania w niedziele. Ale co z np. oglądaniem telewizji czy korzystaniem z komunikacji miejskiej w niedziele? Przecież tu też muszą pracować ludzie.
2. Czy siedzenie na niewidocznym na gadu-gadu jest grzechem? Jeśli tak to jakim?
3.Czy jest sens upominać ateiste czy niewierzącego. Moim zdaniem istniejes bardzo mała szansa, że taki człowiek sie nawróci pod wplywem upomnienia.
4. Czytałem, ze ludzie innej wiary (nie pamiętam czy chodziło o wszytskich czy tylko o protestantów), którzy wiedzą, że wiara katolicka jest ta prawdziwą, ale nie zmieniają swojej (np. ze wstydu co powie rodzina) popełniają grzech przeciw Duchowi Świętemu. Czy to jest prawda. I czy popełniłem grzech pisząc taką informacje na jedym z forum. Napisałem to w formie "moze tak, ale moż nie" ponieważ nie byłem pewien co do prawdziwości tych informacji (mam je z internetu).
Odpowiedź:
1. Przykazanie kościelne, które sprawy dotyczy precyzuje, że chodzi o prace niekonieczne. Czyli takie, których w niedzielę wykonywać nie trzeba. Jeśli ktoś swoją praca pomaga innym w niedzielę świętować, nie popełnia grzechu. Podobnie jak osoba pracująca na stanowisku, którego także w niedzielę nie można opuścić. W ocenia która praca jest potrzebna a która nie potrzeba zdrowego rozsądku...
2. Nie jest to żaden grzech. Bo niby czemu miałby być? Kogo to krzywdzi?
3. Jeśli jest to Twój przyjaciel, to możesz próbować z nim rozmawiać. Tyle że zbyt ostre stawianie sprawy pewnie tylko go zniechęci. Jeśli jest to osoba słabo ci znana, to "nakłanianie" jej do wiary nie bardzo ma sens. Ważniejszy jest przykład Twojego życia...
I jeszcze jedno. Upominać powinno się z miłości do bliźniego, a nie ze strachu, że popełni się grzech. Bo taka motywacja na pewno nikogo nie przekona...
Do naszej redakcji pewien zwolennik tradycjonalizmu od czasu do czasu przysyła maila z informację, że skoro jest nakaz by grzesznych upominać, to on nam poleca jakąś stronę internetową. Pomijając już kwestię komu potrzebne jest nawrócenie warto zwrócić uwagę, że gdyby temu człowiekowi naprawdę zależało na tym, żeby nas nawrócić, pewnie próbowałby zacząć jakąś dyskusję. Ogranicza się do przysyłania od czasu do czasu takiego krótkiego maila. Trudno oprzeć się wrażeniu, że zachowuje się trochę jak Piłat demonstracyjnie umywający ręce... Takie upominanie na pewno nie ma sensu.
4. Odpowiadający zostawiłby kwestię tego, czy ktoś popełnia grzech przeciw Duchowi Świętemu czy nie kwestii sumienia tych konkretnych ludzi. Mogą być dziesiątki powodów, dla których ktoś zwleka z konwersją. Choćby taki, że chce najpierw lepiej katolicyzm poznać. Lepiej pamiętać o słowach Jezusa: nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni"...
J.