malgosia
05.05.2007 19:32
Szczesc Boze,moim problemem jest to,ze nienawidze siebie,a moze to jest nawet za male slowo.nie znosze siebie,i nie moge patrzec nawet na swoje odbicie.Nie jest tak przez caly czas,ale przez wiekszosc czsau.Wiele razy cielam sie,ale przestalam od jakiegos czasu. Staram sie robic jak najwiecej rzeczy,tak zebym nie miala czasu na myslenie o sobie. Z tym problemem nie radze sobie juz od kilku lat, oczywiscie sa okresy kiedy czuje sie w miare dobrze..ale ostatnio to sie staje coraz bardziej uciazliwe. Wierze w Boga i przez ostatnie cztery lata staralam sie byc jak najblizej Niego. jednak od jakichs szesciu miesiecy mam z tym coraz wieksze problemy. Przestalam chodzic do spowiedzi,bo nie wiem czy powinnam?Przeciez nienawisc jest grzechem, a ja nawet po pojsciu do spowiedzi nie potrafie zmienic tej nienawisci do siebie..wiec nie wiem czy w tym wypadku spowiedz ma sens?Czasem mam tez watpiwosci czy Bog moglby mi wybaczyc wszystko co robilam,ciecie sie,chec popelnienia samobojstwa,nienawisc do siebie?Z jednej strony chcialabym pojsc do spowidzi ale wlasnie nie wiem czy powinnam czy to ma sens?Z drugiej strony kiedy nie przystepuje do komunii nie chodze tez wtedy na msze do kosciola,bo mnie to meczy. Meczy mnie chyba to ze odrzucam milosc Boga,a raczej nie wiem czy potrafie ja przyjac i czy na nia zasluzylam..Co mam zrobic w tej sytuacji?
Pozdrawiam
Za odpowiedz z gory dziekuje!
Odpowiedź:
Jest Ktoś, kto Cię bardzo kocha. Ktoś, kto Ciebie chce. Kto stworzył Cię taką, jaką jesteś. Kto na Ciebie czeka i nie chce niczego poza tym, byś również na miłość odpowiedziała miłością.
Czy gdybyś Ty kogoś tak kochała, zastanawiałabyś się, czy temu komuś wybaczyć, że ma problem z samym sobą? Uciekasz od miłości Boga. Niepotrzebnie. On na Ciebie czeka. A spowiedź ma sens. Nie musisz "być w stanie" się poprawić. Trzeba tylko chcieć. A przecież chcesz, nikt nie pragnie nienawidzić siebie. To zbyt boli.
No właśnie. To podstawowy problem... Nienawiść do siebie to coś, co bardzo boli. To coś, co niszczy od środka. To coś, co rzeczywiście sprawia, że chce się zrobić wszystko, żeby przestało boleć. Wszystko, byle tego nie czuć.
Sama nienawiść do siebie niekoniecznie jest winą. Nikt tego w końcu nie wybiera, nikt się nie decyduje: chcę siebie nienawidzić. To uczucie, spowodowane czymś złym, co się w życiu wydarzyło lub nadal dzieje. Bardzo często złem, które ktoś wyrządził. Czasem to skutek rzeczy świeżych, czasem bardzo starych. I najczęściej nie da się tak łatwo, od ręki tego zmienić. Ale się daje. Tylko wymaga to pomocy psychologa...
Więc idź do spowiedzi, powiedz jak jest, i zaufaj miłości Boga. Na nią nie trzeba zasługiwać. A o żal się nie martw. Jedno jest pewne - chcesz przestać nienawidzić siebie. Nawet jak nie wiesz, jak to zrobić, nawet jak nie czujesz się na siłach. To wystarczy...
Dobrze, żebyś się dała na rozmowę z psychologiem namówić. Jeśli trudno Ci znaleźć kogoś w realu, spróbuj zadzwonić do telefonu zaufania. To niewiele, ale każda droga zaczyna się od pierwszego kroku.
Wszystkiego dobrego :-)
JK.