Paweł 25.02.2007 11:00

Czegoś to ja naprawdę nie rozumiem i mam takie trochę może dziwne pytanie: czy miłość, ta do drugiej najbliższej mi osoby po śmierci ma jakieś znaczenie? To znaczy, czy po śmierci nadal będzie istnieć właśnie ta, ta jedna miłość do tej najukochańszej?
Jeśli tak, to mam kolejne pytanie dlaczego Kościół zezwala na przykład na kolejne małżeństwo po śmierci jednego ze współmałżonków?

Odpowiedź:

Czy można powiedzieć, że miłość istnieje? Lepiej chyba zapytać o to czy można kochać tego, kto już umarł... Różnica niby niewielka, ale dość znacząca. Zadając swoje pytanie koncentrujesz się na miłości. Jakby sama w sobie była wartością. Zadając pytanie w drugi sposób koncentrujesz się na osobie.

Czy to istotne? Tak. Bo pomaga zrozumieć, że można kochać nie tylko jedną osobę. W niebie nie będziemy się żenić ani za mąż wydawać, ale będziemy jak aniołowie. Nie będzie więc też zazdrości, że ktoś kocha i jedną i drugą swoją żonę. Bo będziemy doskonała wspólnotą. Z Bogiem i bliźnimi. Ale tu na ziemi człowiek bardzo potrzebuje kogoś bliskiego. Zwłaszcza, gdy sam samotności nie wybierał. Dlatego po śmierci współmałżonka może się związać z kimś innym.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg