KK 02.01.2007 18:10
Witam
Mam pytanie - czy zainteresowanie sprawami kryminalnymi, wykrywaniem przestepstw jest grzechem (lekkim, ciezkim)??
Wiem, ze pytanie moze wydawac sie dziwne, a odpowiedz oczywista, ale po glebszym zastanowienu mam watpliwosci...
Obecnie studiuje prawo i sprawy dotyczace prawa karnego, przestpestwa, cale to zlo - sprawia mi przyjemnosc. A od takiego podejscia juz chyba niedaleka droga do mysli, przekonania, ze "przespstwa sa fajne, zlo jest fajne itp.", albo w troche lagodniejszej wersji - "fajnie, ze ktos popelnim zlo, bo moge sie zajac jego wykryciem", chore prawda?
W zwiazku z tym - jak powinienem sie zachowac - porzucic to i zajac sie czyms innym, czy moze to "nic zlego" i powinienem sie cieszyc, ze Bog postawil mnie na takiej, a nie innej drodze??
Druga sprawa jest utrzymana w podobnym duchu.
Otoz chcialbym w przyszlosci pracowac w policji, tyle, ze wiem w roznych sytuacjach zwiazanych z ta praca mozne zgrzeszyc.
Przykladowo - niesposob traktowac jakiegos uciekajacego zbira jak czlowieka - szanowac go, milowac, zywic inne pozytywne uczucia - wszystko to, co nakazuje religia. Mysle, ze w takich sytacjach owego przestepce traktuje sie przedmiotowo - jak jakis obiekt, ktory trzeba zlapac, a nie myslaca i czujaca istote, wrecz odczuwac zlosc, gniew. Jeszcze gorzej, jesli taka sytuacja sprawia komus przyjemnosc, a zlapanie owego bandyty jest okazja do zlosliwej satysfakcji i pokazania swojej wyzszosci i wladzy nad nim - nie mowie tutaj o zadnych patologiach, znecaniu sie itp, a jedynie o nastawieniu i emocjach towarzyszacych podobnym sytuacja.
Zdaje sobie sprawe, ze to wszystko odbywa sie w slusznej sprawie, w ramach walki z szeroko rozumianym zlem - jednak w takich chwilach, chyba nie mysli sie o sluzbie spoleczenstwu, a jedynie o "dorwaniu" uciekajacego osobnika i wsadzeniu za kratki - wszystko to z jakims negatywnym nastawieniem i - de facto - checia uczyniena jakies krzywdy blizniemu.
Nie chce tutaj nikogo obrazic itp. Nie wiem rowniez, czy to co napisalem odpowiada rzeczywistosci - wszystko to opiera sie jedynie na moich przemysleniach. Ja w kazdym razie obawiam sie, ze tak moglbym sie zachowac - jest to bardzo prawdopodobne...
Pytanie analogiczne do pierwszego - czy w mojej sytacji - by nie grzeszyc ciezko - powinienem zrezygnowac, z obranej sciezki i planow kariery zawodowej, pozostawic to innym, lepszym ludziom, czy moze jest jakis sposob, by udalo mi sie to pogodzic z religia i wartosciami ktore staram sie wyznawac??
Pozdrawiam i z gory dziekuje za odpowiedz
PS. Prosze rowniez o niepodawanie mojego adresu e-mail.