aga 22.12.2006 11:50

1. Czy w rozmowach, w których się atakuje Kościół np. Że ma śmieszne zasady, które sam sobie wmyśla itp. Katolik ma jakiś obowiązek obrony swego Kościoła. Kiedy rozmowa jest bardziej prywatna to jest to nieco łatwiejsze, ale w większym gronie to już trochę gorzej. Czy np. kiedy w jakichś rozmowach krytykuje się podejście Kościoła do antykoncepcji (co w dzisiejszych czasach jest akurat powszechne) to czy powinnam starać się za wszelką cenę udowodnić innym, że Kościół mówi słusznie czy też pozwolić mieć innym własne zdanie?

2. Jak właściwie powinnam postąpić kiedy ktoś mi mówi coś w stylu, że nie ma jednej słusznej religii albo też że wszystkie religie mają w sobie część prawdy to czy wówczas powinnam mówić innym o tym że Kościół katolicki jest tym najwłaściwszym (przecież każda religia podobnie jak nasza sądzi że jest tą najlepszą) czy też odpowiadać, że to wyłącznie kwestia wiary a nie przekonania I każdy wierzy w to co podpowiada mu serce? Ta druga możliwość wydaje mi się słuszniejsza a co o tym sądzi odpowiadający?
3. Czy twórcy, którzy pokazują w swoich filmach rzeczy ,które Kościół uważa za niemoralne, jako rzeczy normalne, naturalne, niegodne potępienia a nawet dobre popełniają grzech? Mam na myśli to jak np. w amerykańskich filmach ukazywane jest życie seksualne, życie razem bez ślubu, homoseksualizm I wiele innych rzeczy obecnych w filmach.

4. Co ja jako młoda dziewczyna mogę zrobić żeby uwolnić się od ciągłego strachu przed grzechami seksualnymi? Im bardziej się staram tym bardziej staje się to uporczywe I dominuje w moich myślach. Musze być cały czas ostrożna żeby nie naszło mnie podniecenie seksualne,
A jak już się ono pojawi to muszę się pilnować, żeby mi się to chociaż nie spodobało, bo już będzie do grzech ciężki. Przecież w ten sposób można się zniechęcić do tego by mieć chłopaka(tak właśnie jest w moim przypadku), bo będzie się żyło w ciągłym strachu przed popełnieniem grzechu ciężkiego.

Odpowiedź:

1. Wierzący powinien swojej wiary bronić. Nie musi nikogo przekonywać, zwłaszcza jeśli brakuje mu argumentów. Ale powinien pokazać, że się z opiniami krzywdzącymi Kościół nie zgadza.

2. Zdaniem odpowiadającego istnieją obiektywne powody, by uznać chrześcijaństwo za religię najbliższą prawdy o Bogu. Możesz o tym przeczytać w pierwszym od góry artykule z naszego serwisu, "Możliwość poznania Boga" (TUTAJ). Ale jeśli odpowiesz tak, jak napisałaś, to wystarczy. To jest jakaś obrona wiary...

3. Na pewno pokazywanie czegoś złego jako czegoś dobrego jest nadużyciem. Ale trudno też domagać się, by w filmach takie złe postawy były zaraz ganione. Dobry film raczej powinien unikać moralizatorstwa... W filmach można pokazywać zło, byle nie nazywać go dobrem...

Odwołajmy się do dwóch, chyba dobrze znanych filmów. "Leon Zawodowiec" to film, w którym pokazano wiele zła. Jego główny bohater, płatny morderca nie jest jednak za swoje postępowanie chwalony. To film który pokazuje, jak pod wpływem życiowych okoliczności w tak - wydawałoby się - bezdusznym człowieku, odzywają się ludzkie uczucia... Trudno powiedzieć, by takie ujęcie sprawy było pochwała zła.

I jest inny film (filmy): "Strażnik Teksasu". Dobro i zło jest tam niby jasno rozgraniczone. Tyle że w sposób.. Hmmm... powiedzmy dość naciągany. Okazuje się bowiem, ze negatywny bohater to zazwyczaj potwór. Więc obrońca słusznej sprawy może go skopać do nieprzytomności... To dość niebezpieczna teza. Łatwo w niej zatrzeć różnice między dobrem a złem... Ale trudni w tym miejscu szerzej o owym problemie pisać...

4. Jedynym sensownym sposobem jest zmiana perspektywy patrzenia na czystość. Przestań patrzeć na seksualność jak na piękny, ale zakazany owoc. Spróbuj dostrzec piękno czystości i miłości małżeńskiej. Wtedy wszystko będzie znacznie łatwiejsze...

Niech w takim stawianiu sprawy pomoże Ci artykuł o. Jacka Salija, Sens czystości przedmałżeńskiej (TUTAJ)

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg