Katarzyna 14.12.2006 13:58

Dzien dobry,

Mam pare pytań, które mnie nurtują.
1. Dlaczego mieszkanie z partnerem przed slubem jest sprowadzane do samego sexu. Czemu kościół z góry zakłada że to będzie to przyzwolenie do grzechu. Przeciez zapobieganie grzechowi, z dala od jego źródła jest tchórzostwem i oszustwem. Próbą prawdziwej miłości, tej niecielesnej jest oprzeć się pokusie która bezpośrednio na nas działa... a nie uciekać od niej. Czemu ksiądz podważa miłość miedzy dwojgiem ludzi poprzez zabronienie im slubu z powodu nieuzyskania rozgrzeszenia za wspólne mieszkanie. Przeciez przez sam fakt chęci pobrania się zrywaja oni z zyciem w "grzechu". ksiądz który nie chce udzielic im slubu sam popełnia grzech poprzez świadome zmuszenie paru do dalszego zycia w grzechu.

Druga sprawa to sprawa ślubu. Dlaczego za to trzeba płacić, wiem nie ma oficialnego xennika ale nie oszukujmy się że 100 zł bo tylko np. tyle mamy to stanowczo zamało... strój tez nie jest ważny ale w dżinsach ksiądz mnie do slubu nie dopuści, tak więc kościół sam stwarza wiernym sytuacje w której będą popełniać grzech, zamiast wspierac młodych ludzi w ich miłości.

Żeby pzysięgac przed Bogiem w obecności księdza (który jest tylko powiernikiem...) musze spełniac warunki o których Bóg nic nie mówił... sam ten fakt świadczy o tym że miłość "bezwarunkowa" nie istnieje......

2. Moje drugie pytanie dotyczy wykluczenia przez kościół katolicki ludzi innej wiary i tych którzy "zboczyli" ze ściezki Boga. kto daje kościołowi (zwykłym ludziom) prawo do odsuwania od siebie i swoich grup ludzi myslących inaczej? Zapewne otrzymam odpowiedź że to nieprawda. Ale oceńmy realia, chciałam zamieszkac ze swoim chłopakiem przed slubem, jego mama powiedziała że jak to żrobi to sięgo wyrzeknie. to są dowody wiary i działalności Boga w serach katolików?? to ze popełniamy grzech to jest sprawa naszego sumienia ale żeby za to zabierac swoją miłość. Jeżeli katolicy nadal tak będą postępowac to coraz więcej wiernych będzie odwracać się od kościoła, przez co również od Boga. Ja wierze głęboko w Boga, ale od katolicyzmu odeszłam w chwili w której moja teśiowa przyszła postąpiła tak anie inaczej. Gdzie jest ta bezwarunkowa miłośc i szacunek dla bliźniego u katolików?

Odpowiedź:

1. Po kolei:

A. Jeśli młodzi, "mający się ku sobie" ludzie zaczynają mieszać razem, to sprawa jest właściwie jednoznaczna: skoro chcą się połączyć to trudno domniemywać, że stronią od siebie, kiedy mieszkają razem. Po prostu chyba każdy człowiek choć raz w życiu był zakochany i wie jak to jest...

B. Człowiek na pokusy nie powinien się bez ważnej przyczyny narażać. Powiedzieć pijakowi, ze powinien codziennie chodzić do karczmy żeby ćwiczyć silną wolę chyba jest nierozsądne. Podobnie z zamieszkaniem razem przed ślubem i walką z pokusami...

C. Odpowiadający nie zna sytuacji. Ale o ile mu wiadomo młodym, którzy mieszkają razem, raczej się nie robi problemów ze ślubem...

D. Proszę nie przesadzać. Jeśli młodzi są naprawdę biedni, nie planują wesela, tylko chcą się pobrać, to na pewno ksiądz nie będzie od nich nie wiadomo ile wymagał. No i na pewno nie odmówi ślubu, kiedy przyjdziesz w dżinsach. Przecież nie pyta się jak będziesz ubrana...

E. O jakie inne warunki chodzi?

2. Ty masz prawo chcieć, by Cie akceptowano. Inni mają prawo Twojego zachowania nie akceptować. Bo cóż znaczy, że rodzina się kogoś tam wyrzeknie? W praktyce pewnie chodzi o to, że nie będą Twojemu chłopakowi dawali pieniędzy. Czyli nie będą uczestniczyli w finansowaniu jego życia w grzechu. To nazywasz brakiem tolerancji? Czyli Ty możesz robić co chcesz, a inni tego prawa nie mają? A może powinnaś i do nich odnieść zasadę: "to ze popełniamy grzech to jest sprawa naszego sumienia ale żeby za to zabierać swoją miłość". Bo póki co nienawidzisz ich za to, że postępują inaczej niż Ty chcesz. To ich sprawa co robią a czego nie robią. Sprawa ich sumienia. Ty cofnęłaś im swoją miłość, bo nie zrobili jak chciałaś...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg