Neggy 10.12.2006 20:38

Nadchodzą kolejnie święta, już ostatnią Wielkanoc przeżyłam bez Najświętszego Sakramentu. Żyję jak zawsze, od dziecka wychowana w duchu wiary. Od roku w końcu mogę być z moją życiową miłością. Od kilku miesięcy zaczęliśmy współżyć. Ślub zaplanowaliśmy na czas po studiach Mojego Narzeczonego, wtedy będziemy mogli zamieszkać razem i być samodzielni finansowo. To chyba ma sens? Współżycie odgradza mnie od Boga choć w naszym rozumieniu jest objawem prawdziwej miłości i dawania siebie drugiemu człowiekowi w pełni duchowej i cielesnej. Nie potrafię się wyspowiadać z tego grzechu, bo wiem że po paru tygodniach znów mu ulegnę. To wszystko przekreśla moją egzystencję, a różne podglądy mieszają mi się w głowie. Po ślubie cywilnym nadal współżycie to grzech. Czy nie odrzucając pełni szczęścia w miłości będę musiała żyć bez Komunii Św. przez najbliższe 2 lata? Jeśli tak to jak mam sobie radzić ze swoją beznadziejnością?

Odpowiedź:

Problem jest w gruncie rzeczy pozorny. Skoro mieszkacie razem, to dlaczego odkładacie ślub kościelny? Co tak naprawdę uniemożliwia wam ślub dzisiaj? Po skończeniu studiów coś się zmieni? Chodzi o to, że wtedy podejmie pracę? A dziś żyjecie powietrzem?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg