Matka
05.12.2006 10:33
Mam wątpliwości w jakim stopniu mogę pomagać dzieciom przy odrabianiu szkolnych zadań domowych. Chodzi mi zwłaszcza o wypracowania z języka polskiego. Nie ukrywam, że moja pomoc w tym zakresie jest znacząca (mam wykształcenie humanistyczne), ale nigdy nie posunęłam się do całkowitego napisania za nich pracy. W rzeczywistości jest to mozolne naprowadzanie na odpowiednie tematy, zwroty, czasem konkretna propozycja właściwego słowa czy zdania.Na koniec sprawdzenie błędów. Nie bardzo wiem, jak inaczej mogłabym im pomóc. Jednak mam wyrzuty sumienia, że inne dzieci nie mają takiej szansy. Spowiadam się z tego, ale może niepotrzebnie. Bardzo trudno jest wyznaczyć granicę tej pomocy. W przypadku innych przedmiotów też bywają sytuacje, kiedy wręcz dyktujemy z mężem pewne informacje, bo dzieci nie bardzo sobie z tym radzą. Szczęść Boże
Odpowiedź:
Tak to już jest, że szkoła daje tylko podstawy, a nad resztą trzeba pracować samodzielnie. Ale ta samodzielność nie wyklucza pomocy innych; szczególnie rodziców. A nawet wręcz przeciwnie – dziecko powinno wiedzieć, że rodzice interesują się jego sprawami (a przecież szkoła to spora część tych spraw), że towarzyszą mu na jego drodze i że może liczyć na ich pomoc. Przy czym trzeba pamiętać, aby była to mądra pomoc – taka, która daje inspirację, wskazuje kierunek, ale nie zastępuje własnej pracy dziecka. Przecież dziecko korzystając z pomocy rodziców też może się wiele (lub nawet więcej) nauczyć! I – jak sama Pani pewnie świetnie wie – uniknąć tracenia czasu na nieistotne (czy istotne, ale za trudne) problemy, które przy odrabianiu zadania tak często się pojawiają i powodują tylko zniechęcenie oraz utratę wiary we własne możliwości.
To, co Pani pisze, wskazuje na to, że bardzo dobrze rozumie Pani swoją rolę w tym zakresie. Proszę się nie martwić!
W kwestii szans innych dzieci... Jednym pomagają rodzice, inne są wysyłane na korepetycje, a jeszcze inne odpisują na przerwie. Oczywiście, jakaś część radzi sobie sama i ma dobre oceny, a reszta sobie nie radzi i ma złe czy średnie. Dla Pani powinno być ważne, aby dzieci przy swoich zdolnościach odnosiły jak największe korzyści z nauki i to Pani powinna ocenić, czy te korzyści są większe, kiedy pracują same, czy kiedy nieco im Pani pomaga. A problem uczciwości pomocy istniałby raczej wtedy, kiedy w sytuacji nieradzenia sobie dzieci z nauką, pozostawiłaby je Pani same sobie mimo możliwości udzielenia im pomocy...
Bo chyba trzeba pamiętać, co jest celem szkoły: nauczenie. Nie jest nim natomiast porównywanie uczniów między sobą....
M. J.