Adam 21.08.2006 23:04

Boli mnie i zastanawia jedna rzecz. Dlaczego "Kościół" uważa, że współżycie przed ślubem nastawione jest tylko na jedno - czerpanie przyjemności i zaspokojenie bydlęcego popędu płciowego? Czy nie może mieć ono z natury charaktery takiego jak to w małżeństwie - świętego i cemntującego związek? Czy młody mężczyzna i młoda kobieta nie mogą do sprawy podchodzić duchowo tak jak ja i moja dziewczyna? Kochamy się, a odkąd zaczęliśmy kochać się także fizycznie nasza miłość jeszcze bardziej się umocniła. Szanujemy się bardzo i wiemy, że nasz związek to nie tylko puste deklaracje i, że jesteśmy dla siebie wyjątkowi, bo nie łączą nas słowa rzucane na wiatr i romantyczne pocałunki pod akacją, tylko przyjażń i zobowiązanie na całe życie, jakim jest oddanie siebie w miłosnym akcie. Kościół natomiast próbuje nam wmówić, że to, że się kochamy bez granic to tylko złudzenie i, że miłość fizyczna to prędzej czy później to zabije. Albo to tylko wybryk naszej młodej natury - to bolesne i niesprawiedliwe.

Odpowiedź: