Gość 09.01.2024 00:55
Odnoszę wrażenie - obserwując niektóre wypowiedzi tradycjonalistów - że żyjemy w dwóch różnych Kościołach - katolickim (tj. przedsoborowym, jedynym słusznym i właściwym) i posoborowym, zepsutym i zniszczonym przez modernizm, stanowiącym wypaczenie pierwotnej wersji Kościoła katolickiego. Nie chcę nikogo oskarżać, bo w pewnych sprawach - szczególnie dotyczących liturgii - ruchy tradycjonalistyczne wydają się mieć rację co do niektórych nadużyć w Kościele katolickim po soborze. Jednak czytając niektóre wypowiedzi, dochodzę do wniosku, że jestem gorszym wyznawcą Chrystusa (nie wiem, czy mogę nazwać siebie katolikiem),bo zostałem wychowany i od początku uczestniczę w Novus Ordo? Wychodzi na to, że Novus Ordo jest profanacją i jakimś kpieniem z Mszy Św. w rycie tradycyjnym? Czyli Novus Ordo - tj. "Nowa Msza" nie jest mszą katolicką?
Rozumiem szacunek do tradycji - bo jest piękna - to wielowiekowa spuścizna i tradycja - większość Świętych została wychowana w jej ramach. Rozumiem też nadużycia, jakie obserwuje się w liturgii posoborowej, gdzie niekiedy wiara w realną obecność Chrystusa jakby spowszedniała, gdzie bardziej podkreśla się - prawdopodobnie niesłusznie - wymiar Eucharystii nie jako Pamiątki Męki Chrystusa, jako bezkrwawej ofiary, lecz jako ucztę.
Dużo zarzutów pojawia się też w kontekście posługi świeckich szafarzy Komunii św. (tylko konsekrowane ręce mogą dotykać Ciała Pańskiego, wypowiedzi wybranych Świętych, mistyków sugerujących w swoich wypowiedziach, że to cios w Serce Chrystusa). Jak się do tego odnieść? A błogosławienie świeckich ludzi do pomocy kapłanom w rozdawaniu Komunii Świętych, np. w czasie ŚDM?
1. Tak, "msza posoborowa" jest katolicka. Po prostu jest sprawowanie zostało zreformowane. W duchu tego, nad czym wcześniej przez kilkadziesiąt lat dyskutowano w ramach tzw ruchu liturgicznego. Reforma miała na celu przywrócenie jej pierwotnej prostoty. Po to, by była lepiej zrozumiała. Bo jak jest dużo ozdobników, to gubi się istota. Ot, msza po łacinie. Piękna? No ale niezrozumiała.
2. Gotuje się we mnie, kiedy czytam o przeciwstawianiu ofiary i uczty. Bo czyż Pascha nie była ucztą upamiętniającą wydarzenia wyjścia z Egiptu i zawarcia przymierza na Synaju? Czy Jezus w tym duchu nie ustanowił Eucharystii? Jako uczty, podczas której upamiętnia się i uobecnia Jego ofiarę Krzyża? Czy sprzeciw wobec uznaniu w Mszy uczty nie wynika z całkowicie błędnego założenia, że posoborowo należy rozumieć msze jako spotkanie znajomych przy chlebie i winie? Jak w ogóle komuś może coś takiego w głowie się zrodzić? Przecież Msza, także posoborowa, to ciągle uczta sprawowana "na pamiątkę" zbawczych wydarzeń. A nie obiad ze znajomymi...
3. Głupio spytam: a święty Tarsycjusz, który uznany jest za męczennika, w jakich okolicznościach zginął? Skoro Kościół nie tylko pozwala, ale zachęca, to jakim prawem tych, którzy w tę posługę dla chorych się angażują odsądzać od czci i wiary?
J.