Doron theos... smutna radość 17.05.2006 22:20

mam 17 latek. Udaję, że wszystko jest w najlepszym porządku, uśmiecham się, pocieszam, rozweselam innych, ale gdy pomyślę chwilę nad sobą i swoimi "problemami"- popadam w rozsypkę... Oczywiście nie ukazuję tego, z konkretnego powodu- nie chcę dobijać ludzi. Jeżeli młody człowiek ujawnia swój problem- najczęściej słyszy, że zbyt szybko się FRUSTRUJE... Wcześniej chciałam rozwikłać dręczącą mnie sprawę- widocznie ukazywałam, że pomoc jest potrzebna, lecz z własnej winy, że nie umiałam pokonać oporu, poprosić o rozmowę- nie udzielono mi jej. Teraz jest podobnie- z tą różnicą, że nie chodzę z posępną miną, lecz słowa z siebie nie umiem wydusić, ale boję się że tak długo nie pociągnę. Tylko, że przecież osoba, która nawet zaoferuje swą pomoc też ma własne życie i nie chcę sprawiać dodatkowych problemów... Czy słusznie czynię- tak naprawdę, oszukując samą siebie?

Odpowiedź:

Jeśli nie radzisz sobie z jakimś problemem, to poproś o pomoc. Księdza, katechetę, kogoś bliskiego. Jeśli chcesz, możesz też zadzwonić do któregoś z katolickich telefonów zaufania (lista po kliknięciu w link umieszony po prawej stronie tego serwisu). Całodobowy jest Katolicki Telefon Zaufania z Katowic: 0-32-2530-500 (płatne jak za normalną rozmowę telefoniczną). Nocą dość często dyżurują tam księża....
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg