Monika 18.04.2006 16:12

SZczęść Boże!

Mam ogromną prośbę.

Od dłuższego czasu próbuję pojąć sens ofiary krzyżowej, definicje KKK są dla mnie nie dość jasne, dlatego naprawdę dużo na ten temat czytam. Ostatnio udało mi się znaleźć tekst który wyjaśnił mi wiele - myślałam że to kres poszukiwań. To tekst kard.Ratzingera:

„Wielu chrześcijanom, a zwłaszcza tym, którzy niedokładnie znają swą wiarę, wydaje się, jakoby Krzyż należało rozumieć w ramach pewnego mechanizmu naruszonego i przywróconego prawa. Miała to być forma, w jakiej nieskończenie obrażona sprawiedliwość Boga została przejednana przez nieskończonej wartości zadośćuczynienie. Wydaje się to ludziom wyrazem postawy, w której chodzi o ścisłe wyrównanie między »winien « i »ma «; jednocześnie pozostaje jednak uczucie, że to wyrównanie polega na jakiejś fikcji. Daje się najpierw potajemnie lewą ręką to, co potem uroczyście odbierze się prawą. »Nieskończony okup «, przy którym Bóg zdaje się obstawać, ukazuje się zatem z obu stron w niepewnym świetle. Na podstawie niektórych pobożnych tekstów nasuwa się wyobrażenie, że chrześcijańska wiara w Krzyż przedstawia sobie tak surowo sprawiedliwego Boga, iż wymagał złożenia w ofierze człowieka, złożenia w ofierze własnego Syna. I ze zgrozą odwracamy się od sprawiedliwości, której ponury gniew czyni niewiarygodnym posłannictwo miłości.

Obraz ten, choć tak rozpowszechniony, jest zupełnie fałszywy. W Biblii pojawia się Krzyż nie jako składnik mechanizmu obrażonego prawa, lecz wprost przeciwnie, występuje jako wyraz najwyższej miłości, która całkowicie się oddaje (...). Gdy przyjrzymy się dokładniej, to teologia Krzyża w Piśmie Świętym wyraża prawdziwie rewolucję w przeciwstawieniu do wyobrażeń o zadośćuczynieniu i odkupieniu w pozachrześcijańskiej historii religii, przy czym oczywiście nie można zaprzeczyć, że w późniejszej świadomości chrześcijańskiej rewolucja ta została w wysokim stopniu zneutralizowana i rzadko uznawano jej znaczenie. W religiach świata zadośćuczynienie oznacza zwykle przywrócenie naruszonego związku z Bogiem za pomocą pokutnych uczynków. (...) "

Wszystko było już jasne, sama spotkałam się wiele razy z teorią o 'nieskończonym zadośćuczynieniu Bożej sprawiedliwości' - w takim sensie jak potępił to Benedytk XVI. Kiedy więc trafiłam na taki oto tekst:

"Bóg przewidział bowiem, że człowiek śmiertelnie Go obrazi. Postanowił równocześnie od winowajcy zażądać pełnego, doskonałego zadośćuczynienia. Takiego doskonałego zadośćuczynienia stworzenie Stwórcy nie było w stanie dać. Wtedy Syn Boży pospieszył z pomocą, zamienił z człowiekiem rolę, niewinny podstawił się za winnego.

W swojej Boskiej naturze Syn Boży zadość czynić nie może. Dlatego, gdy nadeszła chwila zamierzona w wieczności, wziął krew z krwi naszej, uczynił ją przez połączenie z Boską Osobą krwią Bożą i tę krew i całą swoją ludzką naturę złożył Trójcy świętej jako ofiarę na przebłaganie.

Nie ma wątpliwości, że śmierć Syna Bożego na krzyżu nie jest śmiercią zwyczajną, ale ofiarną. Podstawił się Człowiek-Bóg za człowieka. Podstawienie zostało
> przyjęte. Podstawiony zginął, starty jak robak. Podstawiony sam, jako człowiek, był swojej ofiary kapłanem. Umarł, bo chciał. Nikt z ludzi wbrew jego woli nie mógł Mu odjąć życia. "

byłam pewna że jest zupełnie niezgodny z tym co napisał Benedykt XVI, że jest to zupełny błąd.
Chwilę później okazało się ze tekst ma imrimatur, w dodatku napisał go ŚWIĘTY Arcybiskup Józef Bilczewski, metropolita Lwowa, kanonizowany przez Jana Pawła II.

Dla mnie niezmiernie ważne jest sprecyzowanie znaczenia krzyża, albo chociaż stwierdzenie, jaki interpretacje są nieprawowierne. Tymczasem widzę pluralizm: jeden papież potępia coś, co drukuje święty kanonizowany przez poprzedniego.

Proszę mi powiedzieć czy tekst Arcybiskupa jest poprawny czy błędny - jeśli poprawny, jak to pogodzić z tekstem kard.Ratzingera?

Odpowiedź:

Hmmm.. Zacznijmy od tego, że kanonizowanie kogoś nie czyni go nieomylnym w sprawach wiary i moralności. Po drugie zauważmy to, co zauważył kardynał Ratzinger: obraz wyrównywania sprawiedliwości rzeczywiście jest w świadomości wierzących dość mocno zakorzeniony. Tymczasem prawdą jest, że takie podejście czyni zrozumienie miłości Bożej niemożliwym.

Oczywiście odpowiadającemu bardziej odpowiada to, co napisał dzisiejszy papież. Dał zresztą temu wyraz w jednym z artykułów, w dziale "Najczęściej zadawane pytania" pisząc, że istotą zbawczej śmierci Jezusa jest Jego posłuszeństwo. Posłuszeństwo aż do śmierci. Nie znaczy, ze Bóg chciał skazać Syna na śmierć, ale że w swojej wierości Ojcu Syn nie cofnął się nawet wtedy, gdy przyszło mu zapłacić życiem (Zobacz TUTAJ)

Jak te wypowiedzi pogodzić? Dość prosto. Popatrzeć na wypowiedź świętego Arcybiskupa, jakby była opowiadaniem o piętrze bez podawania fundamentów. Bo znając ten fundament łatwiej zauważyć, że nie jest ona błędna, a tylko - w kontekście wątpliwości co do Bożej miłości - nieco nieszczęśliwa... Po prostu trzeba pamiętać, że smierć Jezusa była ofiarą dobrowolna, wypływającą z miłości.... Może jeszcze dokładniej: Jego śmierć była końcem drogi posłuszeństwa Ojcu, bo gdyby nie umarł, to my byśmy marudzili, że to posłuszeństwo niewiele Go kosztowało...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg