im 14.04.2006 13:42

Ktoś zadał pytanie o czwarte przykazanie. Padła odpowiedź, lecz dla mnie niewystarczająca, bo mój problem wydaje mi się niestety większego kalibru. Kocham rodziców, ale utrzymuje z nimi bardzo ograniczony kontakt i nie mamy zbyt o czym rozmawiać. Powodem jest nieutrzymywanie kontaktów z nimi przez moją żonę. Wina leży po stronie rodziców - bardzo źle ją potraktowali i jej rodzinę. Żona więc się od nich ocdięła i nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Mówi, że im nie przebaczy, a ja nie potrafię jej przekanać - już nawet tego nie robię, bo zawsze kończy się to kłótnią, a i sami rodzice nie dążą do zgody - mogłoby się więc okazać, że znów posyłam żonę na "pożarcie" i dalsze pogłebianie się niechęci między nią a rodzicami. Pytanie, jak z tym żyć? Jak szanować rodziców i nie utrzymywać z nimi prawdziwego kontaktu. Jak szanować ich, kiedy poodczas rozmów ze mną nawet nie wspominają mojej żony, gardzą nią - jakby ślubu nigdy nie było. To nie jest niestety dziecinny problem, ale proza życia. Nie jestem już nastolatkiem, którego coś gryzie i poszukuje sensu życia. Ja sens życia juz znalazłem, ale ciężko paradzić mi sobie w byciu między młotem a kowadłem. Z jednej strony nie chcę ranić żony, która chciałaby ode mnie sprawiedliwości i stania cały czas po jej stronie, a z drugiej strony nie chcę skazywać rodziców na samotność. Jak to pogodzić? Już sam Jezus powiedział, że nie można dwóm panom służyć. Ja jestem przy żonie, ale mam wrażenie, że wciąż mijam się z nauką Bożą, bo jednak ciągle kogoś krzywdzę - rodzice straszyli mnie samobójstwem - może to był szantaż, a może rzeczywiście cierpią - ale wtedy co? Przecież nie zostawię żony, bo ją kocham a ona mnie. To zresztą też byłoby skrzywdzenie - tym razem jej...
Jak podejść do tego problemu od strony wiary? Myslę, że nie jest to problem odosobniony.

Odpowiedź:

Chyba już odpowiadano Ci na pytanie, tylko czas sprawił, że zadałeś pytanie po raz kolejny nie doczekawszy się odpowiedzi wcześniejszej...

Tu dodałeś jednak bardzo ważnego. O straszeniu Cię samobójstwem. To odpowiadającego utwierdza jeszcze w przekonaniu, ze powinieneś stać przy żonie. Jesteś dorosły i Twoi rodzice musza zaakceptowsać to, że założyłeś własną rodzinę. Próba rozbicia Twojej rodziny nie jest ich wyrazem miłości do Ciebie... Na pewno będąc wierny złożonemu ślubowaniu nie łamiesz czwartego przykazania...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg