Barbarka
20.02.2006 13:08
Skoro wiem, że Bóg daję każdemu wolność i jest wszechpotężny to wie co zrobię w przyszłości. Może też stawiać na mojej drodze różnych ludzi i w ten sposób wpływać na mnie (np. zmieniam się dzięki innym na lepsze lub też gorsze). Wie też od samego początku co zrobię i w efekcie czy będę zbawiona. Zbawienie nie jest ze względu na czyjeś uczynki, ale na wielką nieskończoną miłość Boga do nas. Jeśli tak (inaczej przeczyłoby to Jego boskości) to tworząc mnie i innych ludzi doskonale wiedział kto pójdzie na stracenie do piekła a kto nie. Wiem też, że Bóg kocha wszystkich ludzi bez wyjątków i bardzo cierpi skazując kogoś na potępienie. Dlaczego skoro kocha bardzo pozwala ludziom żyć źle a potem do piekła i sam cierpi. Mógł przecież zmienić czyjeś serce (tak jak np. faraona egipskiego)? Gdzie tutaj jest wolność człowieka i jego wybór skoro jeszcze przed narodzinami wiadome było co może dostąpić zbawianie? Czy skoro uczynki nie mają wpływu na zmianę decyzji Boga, który jest sprawiedliwy to po co cokolwiek robić? Jeśli czegoś nie zrobię to On i tak już dawno o tym wiedział. Skoro może innymi kierować to odbiera im wolność? Nie lepiej byłoby dla samego Boga nie pozwolić żyć złym ludziom niż skazywać na wieczne potępienie, bo przecież to było wiadome, a może Bóg w ostatniej chwili zmienia zdanie? Dużo o tym myślałam, przeczytałam artykuł "Wolność czy przeznaczenie", ale niestety nie rozwiało to moich wątpliwości. Bóg w naszej wolności nie pyta się czy my chcemy żyć. Mówi: nie zabijaj! (siebie i innych). On jest Panem życia i śmierci, chcąc żyć wg przykazań MUSZĘ żyć, nie mogę wybrać. Czy Bóg dając nam wolność ogranicza ją własnymi przykazaniami mówiąc: masz robić tak i tak, tego ci nie wolno, bo inaczej zapomnij o niebie. Gdzie tu jest wolność?
Może coś źle zrozumiałam. Bardzo liczę na pomoc, to wiele dla mnie znaczy. Chciałabym pełniej pojąć to co da się pojąć rozumem, rozwiać wszelkie niepewności. Z góry dziękuję za czas i okazaną pomoc.
Odpowiedź:
Odpowiadającemu wydawało się, że we wspomnianym przez Ciebie artykule wszystko zostało stosunkowo jasno wyłożone, więc nie jest przekonany, czy da radę coś dodać... Ale...
1. Przede wszystkim chyba trzeba mocno zaznaczyć, że uprzednia wiedza Boga na temat naszych czynów do niczego nas nie determinuje. Jak napisano w tym artykule człowiek nieraz wie jak postąpi bliźni, a przecież ów bliźni działa w sposób wolny i czyjaś wiedza na temat jego postępowania niczego nie zmieni. Przykład: ja wiem, że nauczyciel wstawi mi jedynkę, jeśli nie zrobię zadania. Ale przecież wcale do postawienia tej jedynki go nie zmuszam. Nie zabraniam mu bycia wspaniałomyślnym i zrezygnowania z oceny mojego lenistwa... Podobnie jest z Bogiem.
Wydaje się, że problem ludzi nie rozumiejących tego dylematu polega na tym, że myślą w ten sposób: skoro Bóg zna przyszłość, to zrobi wszystko, żeby było tak, jak przewidział. Problem w tym, że On wiedząc wszystko, zna także naszą wolność. Nie zmusza nas do zrobienia tego, co przewidział... Coś takiego, jak Boży plan odnośnie do postępowania człowieka nie istnieje. Bo w swoim postępowaniu jesteśmy wolni. Istnieje tylko Boży zamysł, jak respektując naszą wolność (i wolność innych ludzi) sprawić, byśmy jednak zwrócili się do Boga, by osiągnąć zbawienie; jak "przekonać" nas do dobrego wyboru bez łamania wolości...
Bóg trochę przypomina dobrego wychowawcę. Wie, że ciągłe moralizowanie, pouczanie, nie przynosi efektów. Dlatego pozwala nam różne sprawy przeżyć, byśmy zrozumieli to, o czym niby wiemy, ale czego nie przyjmujemy. Człowiek np. teoretycznie wie, że picie alkoholu szkodzi zdrowiu. Zazwyczaj się tym jednak nie przejmuje. Co może sprawić, że się przejmie? Czasem jest to zauważenie, że coś nie tak jest ze zdrowiem. Innym razem spotkanie z kimś, kto alkoholu nadużywa. Jeszcze innym odkrycie jakiegoś pasjonującego zajęcia, które pomaga zapomnieć, że alkohol w ogóle istnieje... Żaden z tych czynników nie niszczy wolności owego człowieka, który nadal przecież może pić. Ale okoliczności sprawiają, że zmienia się jego myślenie i w sposób wolny rezygnuje z picia... Bóg postępuje nieraz podobnie... Chyba nie da się tego już jaśniej wytłumaczyć...
2. Po co Bóg stwarza kogoś, o kim wie, że zostanie potępiony? Tego nie do końca rozumiemy. To dlatego niektórzy teologowie wyrażają nadzieję, że ostatecznie każdy człowiek zostanie zbawiony. Jest w tym trochę racji. Osądzając Boga (czego człowiek nigdy robić nie powinien), że stworzył kogoś kto się potępi nie wiemy, czy ów ktoś rzeczywiście się potępi. To tak jakby sądzić kogoś na podstawie domysłów, a nie faktów... Jeśli jednak będzie ktoś, kto jednak nie zostanie zbawiony, to będzie to na pewno coś bardzo bolesnego...Wydaje się jednak, że i na tę sprawę można znaleźć wytłumaczenie. Choćby uświadamiając sobie, że istnienie jest lepsze od nieistnienia. Bóg kocha także tych, którzy mówią Mu nie...
3. Gdzie tu wolność... Odpowiadający nie rozumie jak w ogóle można tej wolności nie widzieć. Czy znak drogowy do czegokolwiek zmusza? Można wjechać w drogę jednokierunkową pod prąd. Znak tylko ostrzega, że tym sposobem sobie i innym można napytać biedy. Kierowca ma jednak wybór... Podobnie jest z przykazaniami. Nikt do ich zachowania nie zmusza. A są po to by ostrzec przed napytaniem sobie biedy....
Jeszcze jedna refleksja. Myślenie o wolności jako o niczym nieskrępowanym wyborze, jako o możliwości wyboru bez żadnych konsekwencji, nieco przypomina sytuację z Edenu. Adamowi i Ewie też wydawało się, że Bóg ich ogranicza. Chcieli spróbować...
J.