zadumany :-/ 28.01.2006 23:10
Witam.
Mam pytanie, które nie dotyczy mnie. Mój kolega jest nauczycielem. Nawiązał z kilkoma dziewczynami bardzo dobry kontakt. NIe romans!!! Nic z tych rzeczy. Prosze mi powiedzieć na jak dużó może sobie pozwolić nauczyciel w stosunku do ucznia/uczennicy jeśłi chodzi o relacje? Czy nauczyciel, np religii, może ufając uczniowi, znając go bardzo dobrze, pozwolić mówić sobie np. po imieniu gdy nikt nie widzi i nie słyszy? (nie wiem czy dobrze interpunkce postawiłem). Gdzie są granice kontaktów między uczniem a nauczycielem i odwrotnie? Nauczyciel powinien pomagać uczninowi... Gdzie jest kres pomcy uczniowi, czy możńa mu pomagać poświęcając swój czas prywarny np. po zajęciach w szkole? To mnie nurtuje... A wiece dlaczego? Bo jeśłi chłop chce pomagać to mu zabrania dyrektorstwo, opinia kolegów z pracy, domysły i rodząće się plotki... A tutaj mówię o czystej relacji - bez pożądania.
Pozdrawiam. Poszę o odpowiedź na moją skrzynkę...