Dariusz 09.01.2006 19:13

Ostatnio czytam o NLP (neurolingwistycznym programowaniu), które odbieram jako odkrywanie doskonałości człowieka. Jakiem jest stanowisko Kościoła w tej dziedzinie? Czytając brewiarz dostrzegam tą samą metodykę działania. Czy istnieją katolickie metody "programowania ziemskiego sukcesu"? Mam wrażenie, że Kościół jako instytucja stoi obok pojedyńczego wiernego i tylko przygląda się oraz "moralizuje" jak trzeba żyć. Brak mi świadomego działania na rzecz przyśpieszenia dojrzewania emocjonalnego i odkrywania indywidualnych predyspozycji każdego z nas.
Jezus mówiąc przypowieść o talentach wspomniał o bankierach, którzy przynoszą zyski. Jeśli mierzyć wartości niematerialne Kościół jako wspólnota jest Bankiem, a jego zarządzający są bankierami. Czy pomnażamy dary, jakie nasi współwierni wnoszą do wspólnoty?
A może przykład Banku Staropolskiego pokazuje, że i bankowcy mogą zmarnować "talenty"? Czy nam to grozi? Czyż nie jest to grzech zaniechania?

Odpowiedź:

"Metoda sama w sobie nie wydaje się sprzeczna z chrześcijaństwem. Raczej uważa siebie samą za technikę. Ale psychologowie których pytaliśmy o zdanie w tej kwestii nie mieli o metodzie zbyt dobrego mniemania, choć zastrzegali, że niezbyt dobrze ją znają. Czasami po prostu dochodziły do nich niepokojące sygnały. Wskazywali na jej powierzchowność oraz na niebezpieczeństwo wiążące się z majstrowaniem przy podświadomości. Trudno powiedzieć, czy zło tkwi w samej metodzie, czy raczej pochodzi z nieumiejętnego z niej korzystania. Możliwe, że niektórzy wykorzystują ją w niemoralnych celach. Jednak póki co trudno w tej kwestii wypowiedzieć się w sposób jednoznaczny. Najlepiej po prostu zachować ostrożność"...

Tak napisano w odpowiedzi na pytanie z 12 grudnia. Dziś, po ponad miesiącu, odpowiadający jest coraz mocniej przekonany (na podstawie lektury artykułu, którego lokalizacji niestety dziś nie potrafi sobie przypomnieć), ze mamy do czynienia z oszustwem...

J.

więcej »