Monika 01.01.2006 14:47

Proszę o ocenienie poniższego cytatu pod kątem zgodności z treściami zawartymi w odpowiedzi na pytanie "zbawienie przez krzyż". Moim zdaniem to co zacytuję jest błędem, ale ma zezwolenie na drukowanie i stąd moja wątpliwośc.

"Bóg przewidział bowiem, że człowiek śmiertelnie Go obrazi. Postanowił równocześnie od winowajcy zażądać pełnego, doskonałego zadośćuczynienia. Takiego doskonałego zadośćuczynienia stworzenie Stwórcy nie było w stanie dać. Wtedy Syn Boży pospieszył z pomocą, zamienił z człowiekiem rolę, niewinny podstawił się za winnego.

W swojej Boskiej naturze Syn Boży zadość czynić nie może. Dlatego, gdy nadeszła chwila zamierzona w wieczności, wziął krew z krwi naszej, uczynił ją przez połączenie z Boską Osobą krwią Bożą i tę krew i całą swoją ludzką naturę złożył Trójcy świętej jako ofiarę na przebłaganie.

Nie ma wątpliwości, że śmierć Syna Bożego na krzyżu nie jest śmiercią zwyczajną, ale ofiarną. Schodzą się w niej wszystkie warunki i składniki prawdziwej ofiary. Podstawił się Człowiek-Bóg za człowieka. Podstawienie zostało przyjęte. Podstawiony zginął, starty jak robak. Podstawiony sam, jako człowiek, był swojej ofiary kapłanem. Umarł, bo chciał. Nikt z ludzi wbrew jego woli nie mógł Mu odjąć życia. Zabiła Go Miłość ku Bogu i ludziom.

Ponieważ cierpienia Chrystusa były cierpieniami Boga w ludzkim ciele, więc już jedną jedyną śmiercią krzyżową przeobficie Zbawiciel dokonał odkupienia, "pojednał wszystko z sobą: i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach" (Kol 1, 20), "udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani" (Hbr 10, 14), czyli innymi słowy: nad miarę uczynił zadość Bogu, a ludziom odzyskał utracone łaski nadprzyrodzone, niebo."

mam nadzieję ze nie taki jest sens ofiary krzyżowej, bo nie potrafię kochać Boga - mściciela

Odpowiedź:

To co napisano tutaj nie jest sprzeczne z tym, co napisano w artykule "Zbawienie przez krzyż". Wystarczy pamiętać, że istotą owego zadośćuczynienia stworzenia Stwórcy nie jest przyjęcie kary, ale doskonałe posłuszeństwo...

Trzeba chyba zobrazować to jakimś przykładem. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Ktoś podpalił dom. Dwie osoby zginęły, parę trafiło do szpitala, straty finansowe też były wielkie. Sprawca jest znany. To osoba X. z sąsiedztwa. Słusznie chcemy go ukarać. Żądamy kary śmierci, inni więzienia, jeszcze inni publicznej chłosty. Bo tak myślimy o karze. Jest ona dla nas formą zemsty.

Ale proszę teraz sobie wyobrazić, że sprawcy nie udało się wykryć. Po ludzku mu się udało. Ale... On poszedł do spowiedzi. Wyznał grzech. Postanowił go naprawić. Jako że był młodym człowiekiem, za radą spowiednika został strażakiem. Przez wiele lat był oddany swojej służbie. Wiele razy narażał swoje życie. W końcu zginął próbując wyciągnąć z wody tonącego człowieka...

Proszę zauważyć. I więzienie i praca strażaka były karą. Pierwsza była taką jej formą, o której myślimy najczęściej: to zemsta za popełnione zło. Druga była formą pokuty. Winny podpalenia całym swoim życiem, podjętym trudem, zgodą na życie w niebezpieczeństwie naprawiał swój grzech...

Otóż trzeba jasno powiedzieć: Bóg się za nas nie mści. Bóg nigdy nie przestaje nas kochać. Wymierzając karę ciągle myśli o naszym dobru. Tak, jak tamten spowiednik. To co spotkało Syna, który umarł za nasze grzechy nie było zemstą ze strony Ojca. To Syn zgodził się podjąć wszystkie trudy i niebezpieczeństwa, jakie mu groziły w imię wierności Ojcu...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg