Michał 28
22.07.2005 11:44
Od poniedziałku do czwartku były czytania z Księgi Wyjścia. Księgę tę przeczytałem całą w zeszłym roku. I teraz tak wertkując Pismo Święte doszedłem do rozdziału 20 pt. Dekalog. Jak pisze w odnośniku przestrzeganie Dekalogu jest warunkiem zbawienia. I powiem wprost nie rozumiem za bardzo wierszy od nr 1 do 21. Ponieważ jak ważne jest przestrzeganie tych przykazań pozwolę sobie trochę bardziej skupić się na tym fragmencie Starego Testamentu.
1) Jak mam rozumieć wiersz 5 gdzie Bóg chce wynagradzać ( karać) synów za nieprawości (przestrzeganie przykazań przez) ich ojców? Jak mam kochać Boga (bo powinienem Go kochać - ale nie potrafię), który tak lekceważy niewiasty. Córki nie spotka żadna kara za nieprawości matki ani żadna nagroda za przestrzeganie przykazań przez matkę. A poza tym czy każdy nie powinien być sądzony za własne grzechy i dobre uczynki???
2) Kościół określa wyzysk pracowników grzechem wołającym o pomstę do nieba. A tymczasem w wierszu 10 jest mowa, że w dzień Szabatu niewolnicy nie mogą pracować a w wierszu 17 jest mowa że pożądanie niewolnika / niewolnicy jest również grzechem. Pytanie więc brzmi dlaczego Kościół potępia wyzysk pracowników skoro Bóg nie potępia niewolnictwa???
3) Dlaczego lud kazał Mojżeszowi rozmawiać z Bogiem??? Sami się bali bo by za to pomarli. A czy nie bali się, że Mojżesz mógł ich okłamać.
Jak już wielokrotnie pisaliśmy Stary Testament nie jest szczytem Bożego objawienia. Pełnię pouczenia o Bogu przynosi dopiero Jezus Chrystus. Nie wolno nam we wszystkich zasadach Starego Testamentu dopatrywać się ostatecznej woli Bożej. Wiele jego zasad ma na celu wychowanie Izraela, podprowadzenie go do pełn . Zresztą sam Stary testament niekoniecznie jest spójny, a np. zasadę odpowiedzialności syna za grzechy ojca piętnowali już nawet prorocy...
1. W odczuciu opowiadającego owo karanie za grzechy ojców aż do trzeciego i czwartego pokolenia trzeba koniecznie zestawić z okazywaniem łaski do tysięcznego pokolenia tym, którzy Boga miłuja i zachowują Jego przykazania. To przecież następne zdanie. Co kryje się pod tymi określeniami? Odpowiadający jest przekonany, że dziś można by powiedzieć: "Jestem Bogiem, który bezwzględnie przeciwstawia się złu, ale jednocześnie Bogiem, który za miłość i wierność przykazaniom okazuje swoją łaskawość. Ale nie tak samo jest z moja surowością jak z łaskawością. 250 razy bardziej jestem łaskawy, niz surowy".
Jak wspomniano wcześniej tłumaczenie tego tekstu w ten sposób, jakoby dzieci odpowiadały za grzechy rodziców były ostro krytykowane przez proroków (np. Jeremiasz 31, Ezechiel 18)...
Pominięcie niewiast nie jest wyrazem ich lekceważenia. Po prostu w tamtych czasach bardziej przywiązywano uwagę do synów ale wszyscy dozkonale wiedzieli, że zasady prawa dotyczą także córek. To dopiero nasze czasy zwariowały na punkcie podkreślania odrębności kobiety i mężczyzny. Dawne widziały po prostu człowieka...
2. Niewolnictwo w tamtych czasach istniało. Była to instytucja, z którą przyszło Izraelitom wtedy żyć. Gdyby jednak dokładnie się wczytac w teksty Starego testamentu widać, że prawo Boże brało niewolników w obronę. Nie wolno ich było traktować jak sprzętu. Mieli swoje prawa. Jak to widać choćby w prawie do odpoczynku w szabat (czwarte przykazanie)... Czytając Stary Testament nieraz natrafisz na zasady prawa biorące niewolników w obronę przed tyranią ich panów.
Sam system niewolnictwa na pewno jest zły. Tylko... nie przesadzajmy. Patrzymy na tę instytucję z perspektywy filmów o czarnych niewolnikach porywanych gdzieś na afrykańskim wybrzeżu i przywozonych na do Ameryki na plantacje bawełny. W starożytności różnie bywało, ale wielu niewolników miało się zupełnie dobrze. Byli kimś w rodzaju domowników swojego pana, a niektórzy pełnili ważne obowiązki nawet zarządzając dobrami swojego chlebodawcy. Jak np. Józef u Putyfara (ten sprzedany przez braci do Egiptu). Sporo było takich, którzy nie chcieoi wolności. Bo uznawali, że lepiej mieć co jeść u dobrego pana, niż być wolnym i chodzić z pustym brzuchem, bez dachu nad głową... Zresztą... czy dzisiejsze czasy, w których oficjalnie nie ma niewolnictwa nie bywają gorsze? Pomijając nawet ważną kwestię handlu ludźmi (do pracy, do domów publicznych) bywa tak, że pracodawca traktuje swoich pracowników gorzej niż niejeden pan swoich niewolników... Bo nie dość, że każe im dużo pracowac, to jeszcze wypłaca pensje, które nie wystarczają na godziwe utrzymanie...
KOściół natomiast, nie walcząc wprost z niewolnictwem, zawsze przeciwstawiał się złemu traktowaniu człowieka. Warto przeczytać co na ten temat napisał niegdyś o. Jacek Salij (Zobacz
TUTAJ )
3. Widać mieli do Mojżesza wielkie zaufanie. A zrodziło się ono przez jego mądre przewodzenie Izraelowi... To Ty dziś mu nie ufasz. Oni nie mieli powodu...
J.