25.06.2005 20:29
Słyszałam ostatnio że aby byc katolikiem, wystarczy uznawac dogmaty. Że można np. nie uznawac postanowień ostatniego soboru poniewaz nie ustanowil żadnego dogmatu. Czy to znaczy ze wszystko co poza dogmatami jest niepewne? Pytam własciwie dlatego ze dla mnie najwaznijszą "prawda" jest to ze Bóg mnie kocha i że przebacza zawsze gdy żaluję/ Ale o przeciez nie jest dogmatem, nawet bardziej ogólnego dogmatu stwierdzającego że Bóg jest miłością nie ma. Jaka jest więce pewnośc że Bóg kocha mnie osobiście i żę każdy grzech za który załuję jest mi odpuszczony; że po śmierci nie usłyszę "to w cowierzyłas to akurat nie był dogmat, to była pomyłka, niektóre twoje grzechy z jakiegos powodu pozostają "twoje""
Odpowiedź:
Problem chyba w tym, co uznajemy za dogmaty. Przecież oprócz formułowanych uroczyście orzeczeń Kościoła są pewne prawdy, w które po prostu wierzymy a dawno zapomnieliśmy, czy Kościół gdzieś uroczyście na ten temat się wypowiedział. Tak jest np. z wieloma prawdami zawartymi w ... Wyznaniu wiary. Choćby wiara w to, że Bóg jest stwórcą rzeczy widzialnych i niewidzialnych, że Jezus za nas został ukrzyzowany, że chrzest odpuszcza grzechy, że czekamy na zmartwychwstanie. Naszą wiarę lepiej niż spisy dogmatów określają właśnie takie wyznania wiary...
Kościół wierzy więc, że dzięki sakramentowi pokuty możemy uzyskać odpuszczenie grzechów. To jest pewne nauczanie. Nie musisz się obawiać, że na sądzie powiedzą CI: Twoje grzechy mimo żalu i szczerej spowiedzi zostały Ci zatrzymane. Nie musisz, bo w sprawach wiary i morlaności Kościół naucza nieomylnie...
Co do orzeczeń ostatniego soboru... To był sobór pastoralny, więc rzeczywiście nie wniósł żadnej nowej prawdy wiary. Jest jednak ważnym nauczaniem Kościoła. Ignorowanie jego nauki, zaprzeczanie jej, stawia przeciwników soboru w dwuznacznej sytuacji. W Katechizmie (892) napisano:
"Boska asystencja jest także udzielona następcom Apostołów, nauczającym w komunii z następcą Piotra, a w sposób szczególny Biskupowi Rzymu, pasterzowi całego Kościoła, gdy - nie formułując definicji nieomylnej i nie wypowiadając się w "sposób definitywny" - wykonuje swoje nauczanie zwyczajne, podaje pouczenia, które prowadzą do lepszego zrozumienia Objawienia w dziedzinie wiary i moralności. Nauczaniu zwyczajnemu wierni powinni okazać "religijną uległość ich ducha", która różni się od uległości wiary, a jednak jest jej przedłużeniem".
Na pewno wielkim błędem jest oskarżanie Soboru o zdradę wiary czy herezję...
J.