05.06.2005 19:22
Proszę poradźcie mi cos. Ja nie umiem kochac Boga. Nie umiem bo czuję tu przymus. Kocha się bo się chce kochac. A ja ilekros pomysle o Bogu mysle: kochaj Go bo pójdziesz do piekła, słuchaj Go bo pójdziesz do piekła. Miłośc ze strachu. Nie umiem inaczej, a to przeciez nie jest miłośc. Nie mogę pozbyc się mysli ze cały ten "system" jest mi narzucony, takie a takie zasady, taki a taki Kościół którego mam śłuchac czy mi sie podoba czy nie - bo pójdę do piekła. Czuję się zmuszona, czuję ze to wszystko jest narzucone z zewnątrz i że to nie jest moje własne. Czuję się jakbym została zmuszona do życia na tym świecie, sama wcale nie kocham życia ale przeciez nie mogę przestac istniec. I oprócz tego że muszę życ, to jeszcze muszę życ w okreslony sposób. Nie potrafię mysłec inaczej, a chciałabym wierzcie mi!