Maz 18.05.2005 13:01
Witam serdecznie, mam pewien problem, otoz moje malzenstwo w tej chwili wisi na wlosku, jestesmy 11 miesiecy po slubie i jestesmy bardzo blisko rozstania sie. Generalnie chodzi o to, ze moja zona sie na klka miesiecy przed slubem zakochala w kims innym i mi o tym nie powiedziala, ponadto zapewniala mnie o tym ze malzenstwo koscielne dla niej trwa do konca zycia i nie mozna danej przysiegi zlamac, a teraz mowi, ze nie moze mi obiecac, ze jak teraz zostaniemy razem to juz mnie nigdy nie opusci, oklamany zostalem takze w innych sprawach, jak np katolickie wychowanie dzieci i inne. W tej chwili moja zona jest zupelnie odmieniona w stosunku do tego co bylo przed slubem, kontaktowala sie przez internet z mezczyzna w ktorym jest zakochana i przytacza mi jego slowa i pod ich wplywem np zmienila swoje podejscie do palenia marihuany, nie pali, ale nie ma nic przeciwko. Generalnie sprawa jest duzo bardziej skomplikowana niz to moge w kilku zdaniach opisac. Chodzi mi o to, czy jezeli w tak waznych sprawach zostalem oklamany to czy jest duza szansa na stwierdzenie przez sad koscielny ze malzenstwo jest niewazne. Pytanie drugie: po co na rozprawy sadu koscielnego wzywani sa swiadkowie skoro nikt nie potrafi potwierdzic moich i mojej zony slow, ze ja bylem oklamywany, bo z nikim na te sprawy nie rozmawialismy, a to czy bylismy zgodna para czy nie nie ma znaczenia dla waznosci malzenstwa. Ja wiem, ze gdybym wiedzial to co wiem teraz nie zawarlbym zwiazku malzenskiego, tym bardziej ze pojmowanie malzenstwa przez moja zona kloci sie z prawno-kanonicznym pojeciem malzenstwa. Jak mozna komus slubowac milosc wiernosc i uczciwosc malzenska jezeli dopuszcza sie rozwod i ewentualny ponowny zwiazek z kims innym, wowczas to przyrzeczenie jest klamstwem. Prosze o odpowiedz na moje pytania i krotka porade w mojej sprawie. Pozdrawiam.