15 latka 11.05.2005 18:00

Witam, chciałabym zadć parę pytań... Zdaję sobie sprawę, że sa one dosyć naiwne, pewnie ma to związek z tym , że mam 15 lat... Zacznijmy od tego ,że czuję się zagubiona:( Często nawet nie wiem, czy cos jest grzechem, czy nie... Ciągle mam wyrzuty sumienia, po spowiedziach zastanawiam się czy "wszystko dość szczegółowo opisałam", często mam wrażenie, że muszę iśc do spowiedzi jeszcze raz, bo w tamtej zapomniałam np. o 1 przypiotniku opisującym moje zachowanie... Tak samo teraz, męcze się, bo nie pamiętam ,czy na spowiedzi, która była jakies 2 lub 3 miesiące temu nie zapomniałam wyznac jakiegos grzechu(który pamiętam, że chciałam wyznać. Mam się z tego jeszcze raz spowiadac uznając wszystkie późniejsze spowiedzi za nieważne, a Komunie święte ptzyjmowane po tej spowiedzi uznac za świetokradztwo??? )...Wiem, że to zakrawa juz chyba na jkąś chorobę, ciężko mi z tym. Czy np. to,że raz będąc w domu miałam w ustach gumę, której nie żułam i modliłam się przy tym? Czy to,że na jakimś sprawdzianie podopowiem coś komuś lub sama poprosze o pomoc w jakimś pytaniu jest grzechem? Ale z drugiej strony, jeśli nie będe nikomu pomagać, to unzają mnie za niewiadomo kogo... Co robić? A co wtedy, gdy np.kupię sobie oryginalna płytę, potem dam ją przegrać mojej koleżance, a następnym razem to ona kupi oryginał, a ja przegram?? i jeste jeszcze druga kwestia: kiedys usłyszałam, ze zwierzęta rzekomo nie mają duszy. Jakoś nie chcę mi się w to wierzyć, moim zdaniem wszystkie zwierzęta też idą do nieba, ponieważ nie mają żadnego grzechu. To tyle, wiem, ze te pytania są dosyć dziecinne... A i czy byłaby możliwość nie umieszczania tego pytania wśród innych? Z góry dziekuję.

Odpowiedź:

Odpowiadający ma wrażenie, że z Twoją wiarą dzieje się coś niedobrego, dlatego pozwoli sobie napisać więcej, niż tylko odpowiedzieć na Twoje pytania.

To co przeżywasz, jest przez teologię moralną nazywane skrupułami. Może się to przytrafić człowiekowi w każdym wieku. Tyle że ludziom młodym łatwiej się z nimi uporac, bo chyba łatwiej wam pewne sprawy wytłumaczyć. To choroba sumienia, która może okazać się bardzo groźna. Może bardzo uprzykrzyć Ci życie, dlatego musisz na serio się sprawą zająć. Przede wszystkim zwróć uwagę na to, że składając ręce do modlitwy, przechodząc na Eucharystię, klękając u kratek konfesjonału spotykasz się z dobrym Ojcem, a nie złośliwym urzędnikiem. Bóg nie czyha na Twoje potknięcia. Nie sprawiają Mu radości. Raczej skłonny jest widzieć w Tobie dobro, niż ciągle szukać zła. Skąd o tym wiadomo? Bo taki był Jezus...

Nie próbuj być idealna. Próbuj być taka, by Jezusowi mogło się Twoje życie podobać. Jaka różnica? Ano w tym, że idealna byłabyś przed sobą, dla siebie. A dobra będziesz dla Niego. Nie chodzi o to, byś lekceważyła zło. Ale byś je widziała we właściwej proporcji. Ty też, kiedy patrzysz na innych, nie odsądzasz od czci i wiary tego, który popełnił jakieś drobne zło. Bóg na pewno też tak nie robi...

Co do owego szczegółowego opisywania grzechów... Musisz się zastosować do tego, co napisano wyżej. Konkretnie znaczyć to będzie dla Ciebie, że musisz uwierzyć, że Bóg odpuszcza Ci grzechy nie dlatego, że doskonale je w spowiedzi opiszesz, ale dlatego, że Cię kocha. Nawet jeśli użyjesz nie tych słow co trzeba, nawet jeśli ksiądz nie zrozumie, liczy się Twoja szczera wola wyznania prawdy, a nie doskonałość wyznania. Porzuć więc lęk. Jeśli w konfesjonale powiedziałaś tak jak najlepiej w danej chwili potrafiłaś, jeśli powiedziałas to, co wydawało Ci się istotne, a po jakimś czacie doszłas do wniosku, że można było dokładniej, to się tym nie przejmuj. Liczy się moment wyznania, a nie co nam potem jeszcze przychodzi do głowy... Zauważ, że jest w takim rozgrzebywaniu starych grzechów coś szatańskiego: przestajesz wierzyć, że Bóg Ci wybaczył, popadasz w rozpacz. Jakby szatan chciał, żebys przestała wierzyć w Boże miłosierdzie. To nie może być z Boga. Bóg jest Bogiem pokoju i radości, a nie goryczy i zwątpienia...

Jeśli po jakimś czasie nie pamiętasz, czy dany grzech wyznawałaś, a rzecz dotyczy grzechu cięzkiego, to lepiej będzie do tego wrócić przy następnej spowiedzi. Na pewno jednak Twoja spowiedź i przyjmowane przez Ciebie komunie nie są wtedy świętokradzkie. Z zatajeniem, a więc z brakiem odpuszczenia grzechów, mielibyśmy do czynienia wtedy, gdybyś przy spowiedzi o grzechu pamietała, ale celowo w wyznaniu go pominęła. Jeśli zapomniałaś (a nawet nie wiesz, czy zapomniałaś, czy tylko tak Ci się wydaje) to spowiedź jest bez wątpienia ważna.

Jeszcze jedna uwaga: odpowiadający napisał Ci, że do tego zapomnianego (?) grzechu powinnaś wrócić w następnej spowiedzi. Otóż spowiednik może Ci w takiej sytuacji powiedzieć, żebyś w podobnych wypadkach do starych grzechów nie wracała. Bez zastrzeżeń go wtedy posłuchaj. On, wysłuchawszy Twojej spowiedzi, bedzie mógł zdecydować lepiej. Bo w sumie nie wiesz, czy zapomniałas, czy Ci się wydaje. Dla Twojego dobra może Ci kazać przyjąć, że w takim wypadku masz się starymi grzechami nie męczyć... Podobnie jak w sprawie szczegółowego opisywania grzechów, także i tutaj widać jakieś szatańskie działanie; on stara się przez Twoje skrupuły doprowadzić Cię do tego, żebyś przestała wierzyć w sens spowiedzi, w sens tego, by starać się być lepszą...

Co do trzymania gumy podczas modlitwy... Zrobiłaś to ze względu na pogardę dla Boga? Na pewno nie. Nie traktuj Boga jak złośliwego, kapryśnego żandarma. On na pewno za to się nie obraził. Po prostu w więcej tak nie rób...

Co do podpowiadania... Nie jest to dobre, ale też nie jest grzechem ciężkim. Staraj się unikac takich sytuacji, nie przejmować się opinią koleżanek i kolegów, ale bez obawy, że możesz tu popełnić jakieś wielkie zło...

Co do piractwa komputerowego... Nie jest ono godne pochwały. Ale w takim wydaniu jak Twoje nie musisz się niczym specjalnie martwić. Jeśli mamy do czynienia ze złem, to na pewno nie wielkim.

No i w kwestii duszy zwierząt... Otóż oficjalnie Kościół nic na ten temat nie uczy. Opinie teologów bywały i są różne (niektórzy mówili o duszy zwierzącej, choć niekoniecznie nieśmiertelnej). Tak więc, choć dziś skłaniamy się ku twierdzeniu, że zwierzeta nie mają duszy (przynajmniej nie nieśmiertelną), to sprawa właściwie jest bez rozstrzygniecia. Dowiemy się, kiedy zamieszkamy w niebie...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg