Ania 27.01.2005 17:12

Na samym poczatku pragnę wszystkich bardzo serdecznie pozdrowić. Jak trudno mi o tym opowiedzieć, ale mam pewne wątpliwości i potrzebuję rady w pewnej sprawie. Od dwóch lat nachodzą mnie bardzo złe myśli (szatanistyczne). Staram sie walczyć z nimi jak tylko mogę, ale czasami brakuje mi już siły. Przystępuje do Sakramentów i staram sie być zawsze blisko Boga. To wszystko jest dla mnie bardzo trudne i sama rozmowa o tym bardzo mnie krępuje. Czasami mam wrażenie, że ja sama te myśli przywołuje i to bardzo mnie męczy...Ostatnio wydrzyło się coś, co mi nie daje spokuju. Często z tego powodu płaczę i czuję się bardzo nieszczęśliwa...Oczami wyobraźni zobaczyłam siebie składającą pokłon złu. Próbowałam to odgonić, ale zbyt malo przkonująco i być może dlatego tak bardzo mnie to męczy...Czuję się teraz okrpnie, jest mi źle. To wszystko jest dla mnie bardzo trudne, a do tego jeszcze te wydarzenie...Chciałabym iść do Spowiedzi, ale nie mam odwagi, nie potrafię sobie z tym poradzić. Zawsze podczas sakramentu pokuty mówiłam księdzu, że nachodzą mnie szatanistyczne myśli...Martwię sie jednak tego, że teraz będę musiała powiedzieć o tym pokłonie i to odbiera mi odwage pójścia do spowiedzi. I tak czuję się złym człowiekiem...Czy mogę jak zwykle powiedzieć kapłanowi, że miałam te myśli, bez rozdrabinania się w szczegóły...czy konieczne jest jednak to żebym mu opowiedziała o tym. Z związku z tym chciałam prosić o radę...Dziękuję za poświęcony mi czas i udzelenie mi odpowiedzi na te nurtujące mnie pytania.

Odpowiedź:

Odpowiadającemu wydaje się, że wszystko to możesz potraktować raczej w kategoriach pokusy, a nie grzechu. Jest to na pewno ciężkie doświadczenie. Bóg jednak zawsze jest do człowieka pozytywnie nastawiony. I jeśli nawet w pokusie zdarzy Ci się upaść, nie obrazi się na Ciebie. Chętnie poda Ci pomocna dłoń. Tylko przed nim nie uciekaj jak Adam i Ewa w raju, bo nie będzie miał jak Ci pomóc. A na tym najbardziej zależy szatanowi.

Co do spowiedzi... Widać, że bardzo Cię męczy tamta chwila, w której - jak mówisz - niezbyt gorliwie odrzucałaś złe myśli. "Mało przekonująco" nie znaczy, że rzeczywiście popełniłaś tu jakiś grzech. Ale dlatego że Cię to dręczy, lepiej powierzyć swój ból Bogu w sakramencie pokuty. Nie bój się kapłana. Powiedz jak było. On jest ostatnią osoba, która sę dziwi ludzkim grzechom...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg