jack
07.11.2004 11:14
Pornografia jest grzechem - to nie ulega wątpliwości. Chodzi mi jednak nie o nią ale o akt. Czy oglądanie samej nagości - nie pornografii jest grzchem i odwrotnie, czy np. aktorka, która gra w "zwykłym" filmie jeśli rozbierze się do naga grzeszy, podobnie modelka np. pozująca do obrazu lub zdjęć (aktów) ?
Odpowiedź:
Odróżniasz akt i pornografię, jakby granica miedzy nimi była zawsze jasna i ostra. Tymczasem tak nie jest. Zdecydowanie. Cóż bowiem jest pornografią? Katechizm Kościoła katolickiego podaje taką definicję:
"Pornografia polega na wyrwaniu aktów płciowych, rzeczywistych lub symulowanych, z intymności partnerów, aby w sposób zamierzony pokazywać je innym".
Podręcznik teologii morlanej (Kokoszka) podaje: "przedstawianie (pisemne lub obrazowe) spraw seksualnych mające na celu pobudzenie u odbiorcy pożądania lub przeżycia płciowego".
Słownik jezyka polskiego ujmuje sprawę podobnie: "utwory literackie, filmy, rysunki itp obliczone na wywołanie podniecenia seksualnego"
Ważny jest więc cel, w jakim pisze się lub przestawia nagość i sprawy płciowe. Jeśli jest to opis naukowy, grzechu nie ma. Jeśli rzeczywiście (!!!) chodzi o piękno ludzkiego ciała - podobnie. Jeśli o wywołanie podniecenia, to mamy do czynienia z pornografią. Sam artysta, modelka powinni więc odpowiedzieć sobie na pytanie, o co właściwie chodzi. Na pewno jednak oboje muszą być ludźmi dojrzałymi. Bez tego słowne deklaracje mijają się z prawdą. A sztuka staje się pretekstem...
Jest jeszcze inna rzecz: w oglądaniu nagiego ludzkiego ciała zawsze będzie istniało niebezpieczeństwo "złego" patrzenia. Ktoś może potraktować podręcznik biologii jako materiał pornograficzny. W takim wypadku nie ma znaczenia w cel, w jakim stworzono ów opis, ale sposób jego wykorzystania. Oczywiście nie twórca ponosi winę za takie potraktowanie jego dzieła, ale patrzący...
J.