Arturo 15.10.2004 13:14

Witam! Pare miesięcy temu widziałem w telewizji wywiad z księdzem katolickim, który powiedział, że przekraczanie przepisów drogowych jest grzechem ciężkim przeciwko 5 przykazaniu. Zastanawiam się, czy należy to draktować dosłownie, czy raczej jeździć odpowiedzialnie z zachowaniem zdrowego rozsądku? Nie łatwo jechać np. 50 km/h po pustej, równej 4-pasmowej drodze w terenie zabudowanym. Gdyby trzymać się kurczowo przepisów, byłoby się zawalidrogą. Mimo to sumienie jest dla mnie najważniejsze, więc chciałbym wiedzieć, jak mam jeździć samochodem z kościelnego punktu widzenia? Pozdrawiam

Odpowiedź:

Zasady moralne i prawo to dwie podobne, ale jednak różne sprawy. Nie można ich utożsamiać. Np. inaczej sprawę aborcji widzi chrześcijańska moralność, inaczej polskie prawo. Moralność i prawo inaczej też patrzą na kwestię pornografii, cudzołóstwa i jeszcze wielu innych spraw.

W tej konkretnej sytuacji wydaje się, że wszystko zależy jaki przepis ruchu drogowego łamiesz i jakie swoim czynem rzeczywiście stwarzasz zagrożenie. Konieczność zachowania prędkości 50 km/h tylko dlatego, że ktoś nie postawił znaku uprawniającego do szybszej jazdy trudno obwarować sankcją grzechu. Odpowiadający kilka miesięcy jeździł drogą, która jadąc w jednym kierunku znajdowała się w terenie zabudowanym, a w drugim nie. Cóż...

Koniecznie jednak trzeba pamiętać, że przepisy ruchu drogowego wyznaczają nam granicę zdrowego rozsądku, o której jednak powinniśmy pamiętać i tylko w wyjątkowych wypadkach pozwalać sobie na jej przekraczanie.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg