rycerz andromedy 11.09.2004 19:58
Witam, jestem pobożnym katolikiem, nie mam problemów z wiarą, ufam Bogu bezgranicznie i staram się ze wszystkich sił dążyć do świętości. Jest jednak jedno zdanie w Biblii, którego nie mogę pojąć - otóż nie mogę pojąć radości, do której nawołują słowa "radujcie się" bądź "raduj się". Z natury jestem samotnikiem, moje życie towarzyskie nie istnieje, ale mnie to nie przeszkadza. Wolę się trzymać z dala od ludzi, nigdy jednak nie odmawiam nikomu pomocy i zawsze staram się zrobić, co w mojej mocy, by ulżyć w cierpieniu tym, których spotykam. Ale ktoś zarzucił mi, że moja wiara nie jest prawdziwa, bo nie ma we mnie radości. Kocham Boga całym sercem i jestem gotów zrobić dla Niego wszystko...ale przyznaję, że nie mam pojęcia o radości...Cieszę się, rozmawiając z Bogiem i odmawiając modlitwy, ale chyba nie o taką radość chodzi...Czy coś ze mną nie tak? Pozdrawiam bardzo serdecznie