Ksymen 11.07.2004 21:43

Dzisiejsze czytanie w czasie mszy św. dotyczące miłosiernego Samarytanina przypomniało mi o starym, palącym mnie problemie. Chodzi o sytuacje bardzo konkretną, przypominajacą tą, o której mówił Chrystus w przypowieści. Idę ulicą i widzę leżącego na ulicy mężczyznę. Jest brudny, nieraz czuć od niego moczem albo wymiotami. Upił się i śpi na ulicy. Czy moim obowiązkiem jako chrześcijanina jest mu pomóc? Czy popełniam grzech, jeżeli go obchodzę z obrzydzeniem? Przecież nikt nie kazał mu pić. Niech żyje jak człowiek a nie jak zwierzę. A jeśli on sam nie szanuje swojej godności, to czy ja mam obowiązek mu pomagać?

Odpowiedź:

Jest to sprawa dość skomplikowana i nie poddająca sie prostym rozwiązaniom. Rzeczywiście jest bowiem różnica pomiędzy człowiekiem którego ktoś skrzywdził, a tym, który sam do takiego stanu się doprowadził. Na dodatek pijakowi (alkoholikowi) trzeba pomagać podjąć decyzję o leczeniu. Robi się to miedzy innymi przez wystawienie go na konsekwencje jego czynów. Inaczej będzie mu trudno zauważyć, ze pijąc coś traci. Nie będzie więc miał motywacji do podjęcia kroków zmierzających do zmiany sytuacji. Z drugiej strony trzeba jednak pamiętać, ze nieudzielanie mu pomocy w pewnych sytuacjach może zakończyć się tragicznie (np. podczas mrozów)... Tak wiec trzeba w tej kwestii zachować się roztropnie...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg