zakłopotana 22.02.2004 09:08

Byłam u babci. Dała mi dla nas bigos. Po drodze oddałam go pani, szukającej jedzenia w śmietniku. Pomyślałam, że jest to bigos też dla rodziców i czy mogę za nich zadecydować go dać, ale ufna, że przecież by się zgodzili, bo nie głodujemy. Przeleciało mi też przez myśl, że babci nie powiemy, że był dobry i sprawimy jej przykrość, często pyta, albo skłamiemy, że tak. O babci pomyślałam to, co o rodzicach. Powiedziałam rodzicom, że oddałam bigos potrzebującej i zrobili mi obydwoje awanturę, jak mogłam za nich zadecydować, bo babcia zrobiła to dla nich też i nie chodzi o bigos, ale o zadecydowanie o tym, że dałam, i że babci będzie teraz przykro. Moi rodzice są dobrzy i wrażliwi na innych, może nie są zbyt praktykujący. Czy mają rację? Wiem, że zdecydowałam za nich, ale czy mogłam w takim wypadku? Wszak gdyby babcia oddała za moim pośrednictwem dług finansowy rodzicom, to bym nie dała ubogim, ale czy to analogiczna sytuacja i czy rzeczywiście źle zrobiłam, bo to też było coś dla rodziców? Nie mogłam dać tylko swej części, bo nie było do czego.

Odpowiedź:

Podobny problem miał ze swoim synem Jankiem niejaki Piotr Bernardone... ;)

Ty myślałaś o biednej kobiecie. Im chyba nie chodziło o sam bigos, ale jak to wytłumaczyć babci. Być może wyjściem byłoby przyznanie się także babci i wzięcie całej sprawy na siebie...
Może rzeczywiście nie powinnaś decydować za innych. Z drugiej strony wszyscy niewiele stracili, Ty zrobiłaś coś naprawdę dobrego, a owa kobieta musiała się bardzo ucieszyć. Na pewno nie popełniłaś tu żadnego grzechu. Dobro przez Ciebie uczynione było wielokrotnie większe od szkody wyrządzonej rodzicom. Bilans jest oczywisty...

Ten Janek, o którym wspomniano na początku, jest dziś znany jako święty Franciszek z Asyżu...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg