P. 21.12.2003 19:46

Czy może ktoś konkretnie napisać od któego momentu masturbacja powoduje odłączenie od łaski uświęcającej? Ale tak naprawdę konkretnie. Taki efekt uzyskujemy kiedy?
Zauważcie, że ma to znaczenie - grzech śmiertelny powoduje trwałe odłączenie od Boga. Taki grzech pozostawiony w momencie śmierci może być - według teorii religii - przyczyną potępienia. Ale jednak Katechizm Kościoła Katolickiego opisując tę sferę życia bardzo ją relatywizuje. Określa to jako grzech śmiertelny, ale informuje, że może być wina moralna ograniczona przez okoliczności.
Tymczasem pismo "Miłujcie się" głosi, że po każdym takim akcie potrzebna jest spowiedź. No i to stoi w sprzeczności z KKK, który jednak twierdzi że owa wina może być bardzo zminimalizowana. A więc jak rozumiem zminimalizowana do grzechu zwykłego.
Dyskusje z niektórymi ludźmi którzy znają się na spowiednice wskazują na to, że są oni skłonni by osobom spowiadającym się przyznać prawo do przyjmowania Komunii Świętej bez potrzeby dodatkowej spowiedzi. Osoby które orietnują się w teologii pisały mi, że w zasadzie nie jest ten temat analizowany przez teologię.
Świadomie i dobrowolnie pamiętajmy! Spotkałem się z opinią osoby lepiej ode mnie zorientowanej, że taka sytuacja przy masturbacji nie koniecznie występuje. Z taką sytuacja moglibysmy mieć wtedy, gdyby była jakaś impreza w jakimś nocnym pub'ie z kretyńskim konkursem na długość masturbacji, itp. Wtedy jest to świadome i dobrowolne.
Proszę to poważnie potraktować, gdyż z jednej strony dwuznaczne stanowisko Kościoła a z drugiej strony milczenie rodziców powoduje bardzo silne kompleksy i lęki u dorastających młodych ludzi, którzy również będą to czytać.

Odpowiedź:

Każdy czyn musi być oceniony w trzech wymiarach:
a)czynu samego w sobie,
b) świadomości
c) i dobrowolności.

W Katechizmie (2352) sprawy masturbacji się nie relatywizuje. Wyraźnie powiedziano, że czyn ten sam w sobie jest grzechem ciężkim: "Zarówno Urząd Nauczycielski Kościoła wraz z niezmienną tradycją, jak i zmysł moralny chrześcijan stanowczo stwierdzają, że masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym".
Chodzi jednak o to, że czyn ów zawsze popełnia konkretny człowiek. Jego odpowiedzialność za ten czyn, wskutek różnych okoliczności (braku świadomości i dobrowolności czynu), może być zmniejszona. Katechizm (2352) tak to ujmuje:

"W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną".

Opinie niektórych ludzi przytoczone przez Ciebie, jakoby świadomość i dobrowolność masturbacji miały miejsce tylko w nielicznych wypadkach, podważa w ogóle odpowiedzialność człowieka za jego czyny. Tym sposobem można bowiem wytłumaczyć wszystko. Z drugiej strony nie sposób w kwestii "niedojrzałości uczuciowej, nabytych nawyków, stanów lekowych czy innych czynników psychicznych" podawać jakichś ogólnie obowiązujących zasad. Każdy przypadek jest bowiem inny. Dlatego ocenę powinno się zostawić spowiednikowi.

Wniosek jest więc następujący: jeśli spowiednik wyraźnie nie powie, że ktoś nie musi po każdym takim czynie przychodzić do spowiedzi (i może przyjmować komunię), to samemu nie należy takiej decyzji podejmować... Nikt bowiem nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg