emmka 16.12.2003 08:26

Szczęść Boże ! Nie wiem, czy rzeczywiście dokładnie tak było, bo nie mam czasu szukać, ale kiedyś (co teraz mnie interesuje) raz odpowiedzieliście, że jeśli ktoś był w momencie grzechu przeświadczony, że popełnia grzech ciężki, to rzeczywiście go popełnił, bo tak myślał, choć obiektywnie był to grzech lekki. A innym razem, że w Kościele istnieje podział na grzechy lekkie i ciężkie, i jeżeli ktoś kto uważa, że popełnił grzech ciężki, to w rzeczywistości go nie popełnił (bo był lekki), a tylko ma skrupulatne sumienie ( chodzi o moment grzechu, nie rozważania po nim). Jak to właściwie jest ? Na pewno liczy się i świadomość, i materia określona przez Kościół, ale co w takich przypadkach przeważa?

Odpowiedź:

Prawdą jest to, co napisałaś w pierwszej części swojego pytania: jeśli ktoś czyni coś, co według niego jest grzechem ciężkim, to (o ile oczywiście zaistniały pozostałe warunki - pełna świadomość i dobrowolność czynu) rzeczywiście ciężki grzech popełnia.
W drugiej odpowiedzi chodziło o człowieka o skrupulatnym sumieniu. Dla niego robi się wyjątek od tej zasady. Jego sumienie jest bowiem poważnie chore. Nie może On kierować się nim w ocenie dobra i zła, a powinien słuchać spowiednika. Inaczej nigdy swego sumienia nie wyleczy i bedzie się zadręczał sprawami, które naprawde nie są tego warte... To trochę tak, jakby w sprawach dobra i zła był maleńkim dzieckiem, którego rodzice uczą dopiero uczą własciwych umiejętności...
Oczywiście fakt, że ktoś posiada takie sumienie powinien być stwierdzony przez kompetentą osobę, a nie przez samego zainteresowanego. Stąd napisano, że człowiek o skrupulatnym sumieniu powinien bezwzględnie zdać się na opinię spowiednika..

J.

więcej »