16-latka
25.08.2003 14:08
czy mogę prosić Boga o to bym była lubiana, żebym miała wielu przyjaciół? czuję, że się bardzo odsunęłam od wszystkich znajomych do tego stopnia, że nie mam o czym z nimi rozmawiać i teraz to oni mnie unikają. myślę, że to moja wina. nie lubię siebie, nie podoba mi się to jak się zachowuję, kiedy z kimś rozmawiam strasznie się jąkam i ze zdenerwowania mówię bez ładu i składu, a później się denerwuję, że ten ktoś pomyśli, że jestem głupia. zawsze bardzo chciałam aby wszyscy mnie lubili. mimo iż się staram nie mogę wykorzenić moich wad. zauważyłam, że prosząc Boga aby mi pomógł zmienić się na lepsze zaczynam tracić ufność w spełnienie mojej prośby. czy jeśli będę wytrwale i z wiarą prosić Boga np. o mądrość to ją otrzymam? a jeśli wolą Boga jest abym była mało rozsądna? zdaję sobie sprawę, że mój list jest chaotyczny, mam wrażenie, że takie jest ostatnio moje życie. nie wiem jaka jestem, z jednej strony chciałabym się upodobnić do Chrystusa, z drugiej nie wiem czy podołam i jak na to zareagowałoby moje otoczenie. chyba za bardzo przejmuję się tym "co ludzie powiedzą", wydaje mi się, że krążą o mnie różne dziwne, złośliwe plotki, że ludzie źle odbierają to co im przekazuję. czuję się jakbym zapomniała jakiegoś cennego, koniecznego do porozumienia się kodu. czy mogę prosić Ojca o lepsze kontakty z ludźmi? czy nie za dużo mam tych próśb i czy nie są one za bardzo przyziemne? proszę o pomoc i z góry dziękuję.
Modlitwa o mądrość jest jak najbardziej dobra. To jeden z darów Ducha Świętego. Oczywiście nie wiemy, czy Bóg cię wysłucha, ale nie ma niczego złego w takiej prośbie. Króla Salomona w takiej sytuacji Bóg chętnie wysłuchał... Na pewno dobrą jest też prośba o lepszy kontakt z ludźmi. To również ważny wymiar naszego życia. Nie jesteśmy jednak pewni, czy jeśli chcesz upodobnić się do Jezusa (choć martwisz się, czy podołasz) Bóg spełni Twoją prośbę o wielu przyjaciół. Może oczywiście tak być, że zyskasz wielu nowych, ale starzy znajomi mogą się od Ciebie odsunąć... Wszystko zależy od tego, czy zechcą zaakceptować Twoje pragnienie świętości. Mądrzy znajomi – na pewno.
Człowiek, który nie lubi siebie, często ma problemy w kontaktach z innymi. Bierze się to zapewne także z tego, że szuka u innych potwierdzenia własnej wartości. Na dłuższą metę, zwłaszcza w środowisku osób mających podobne problemy, może to spowodować odrzucenie. Niewielu chce (i potrafi) wspierać osoby, która ciągle takiego wsparcia wymagają. Dlatego chyba powinnaś w pierwszym rzędzie skoncentrować się na akceptacji siebie samej. Nie znaczy to, że masz zgodzić się na bylejakość. Ale próbuj zobaczyć także swoje dobre strony. Na pewno jest ich w Tobie wiele (choćby to, że prosisz o mądrość dobrze o Tobie świadczy). Zła nie wyolbrzymiaj. Patrz na nie zawsze we właściwych proporcjach. I pamiętaj, że Jezus jadał z celnikami i grzesznikami....
Otoczeniem zbytnio się nie przejmuj. Oczywiście trzeba dbać o dobre kontakty z ludźmi, ale nie za cenę zdrady ideałów. Można je czasami nagiąć i np. nie wypominać znajomym na imprezie picia alkoholu. Ale na pewno nie trzeba w takim przypadku samemu pić. Bądź sobą w najlepszym tego sformułowania znaczeniu; staraj się pokazywać innym wszystko, co w Tobie najlepsze nie bojąc się, że Cię wyśmieją. Zapewne z czasem niektórzy zaczną Cię podziwiać...
Na koniec jeszcze jedna refleksja: w obu problemach – akceptacji samego siebie i braku akceptacji ze strony otoczenia – bardzo pomaga czynienie dobra. Każdego dnia staraj się zrobić coś dobrego, choćby było to „tylko” rzetelne wypełnienie obowiązków. Lista uczynków miłosierdzia względem ciała i duszy jest dość długa. Jeśli z braku okazji już nic danego dnia nie zrobisz zawsze możesz wieczorem pomodlić się za żywych czy umarłych. To naprawdę pomaga....
Gorąco też polecamy Artykuł o. Jacka Salija
Nieszczęsna potrzeba podobania się ludziom.
J.