???????????XXXXXXX
10.04.2003 22:16
Może mi ktoś wytłumaczy, dlaczego nie odczuwam miłości, bo czuje się jak pusta szmata. Czy jest to możliwe, że brak miłości jest karą za moje grzechy? Pewnie mi doradzicie, żebym poszła do spowiedzi, ale na razie nie mam odwagi tam iść, czy jest to grzechem, jęśli unikam spowiedzi?
Odpowiedź:
Trudno nam jednoznacznie udzielić odpowiedzi na Twoje pytanie. Niewiele o Tobie wiemy...
Najlepszą radę, jakiej mogliśmy Ci udzielić już znasz. Dosyć często świadomość własnej grzeszności prowadzi poczucia niskiej wartości i zamknięcia się w sobie. Wbrew pozorom wyrzucamy sobie swoje grzechy. Trudno nam samych siebie pokochać, zaakceptować. I nie chodzi tu o egoistyczne zapatrzenie w siebie, ale o zdrowe podejście do siebie i swoich słabości. A nie kochając siebie, nie akceptując siebie, jednocześnie nie jesteśmy w stanie kochać innych. Tylko Boże przebaczenie może nas na powrót uzdolnić do kochania. Bo tylko dzięki Bożej miłości odkrywamy, że mimo naszych słabości jesteśmy wartościowi. Bóg kocha nas mimo naszej grzeszności. Ta Jego miłość pomaga nam zaczynać ciągle od nowa...
Unikanie spowiedzi na dłuższą metę tylko sprawę pogorszy. Musisz zdobyć się na odwagę...
Trwanie w grzechach ciężkich jest narażaniem się na wieczne potępienie. Upadać jest rzeczą złą. Ale znacznie gorszą jest trwanie w upadku. Na pewno nie jest to postawa godna chrześcijanina.... Dodajmy, że brak spowiedzi staje się grzechem, jeśli nie spowiadamy się raz w roku...
Wydaje się, że oprócz spowiedzi warto zwrócić uwagę na czynienie dobra. Choćby przyszło się do niego trochę zmusić. To też pomaga nam pokochać siebie, a przez to i bliźnich....
J.