piotrekx 17.02.2003 11:04

Z dawnych lat wspominam piękne uroczystości religijne i tradycje rodzinne: procesje, gwiazdki... Dzięki temu co się nauczyłem doceniam wpływ kościoła na kształtowanie i bogactwo naszej kultury i historii.
Interesowałem się życiem kościoła i świętych mając na uwadze głębię ich doznań mistycznych, potęgę modlitwy czy heroizm aż do męczeńskiej śmierci. A jednak jest coś czego nie rozumiem; to organizacja kościoła.
O ile mogę zrozumieć niezmienność dogmatów to jakaś bezwładność organizacyjna jest dla mnie zagadką.
Podstawową komórką w kościele jest rodzina. Jest to twór naturalny.
Otóż w normalnej rodzinie dziecko z jednej strony nie może być zbyt skrępowane w rozwoju przez nadopiekuńczych rodziców czy jakieś normy i ograniczenia ale z drugiej strony jednak rodzice muszą być podporą dla tego dziecka w każdej chwili. Gdy jest malutkie, muszą zwracać uwagę żeby nie upadło, żeby mu się nic nie stało, muszą je wychowywać - to wszystko jest naturalne i oczywiste.
Podobnie wyobrażam sobie obowiązki koscioła, społeczności, wobec rodzin i wszystkich wobec siebie nawzajem. Dlatego też powinny, jak mi się wydaje, być stworzone struktury organizacyjne, gdzie każdy miałby możliwość włączyć się dożycia społecznego i kościelno-religijnego i za nie konkretnie odpowiadać.
Natknąłem się ostatnio na odcinek filmu dokumentalnego o mormonach i przyznam się, że z zazdrością patrzyłem na ich organizację. (tylko o tę organizację mi chodzi)
U nas kościół włącza się do akcji, gdy człowiek, który wymaga pomocy jest już na samym dnie, kiedy stoczył się już całkowicie w narkomanię, kiedy nie ma na chleb czy nie ma dachu nad głową. O, wtedy to wielka nędza styka się z niezwykłą wsaniałomyślnością i - nierzadko - świętością. Ale gdzie był kościół, lokalna wspólnota wcześniej ?
Czy nikt, oprócz poszkodowanych, nie jest za to odpowiedzialny ?
Dlaczego nie buduje się normalnego życia na co dzień ?
Dlaczego się nie rozmawia i nie tworzy atmosfery zaufania i miłości ? dlaczego nie ma większej demokratyzacji ?

Odpowiedź:

Kościół powszechny podzielony jest na diecezje, a te na parafie. Wszystkie inne struktury są znacznie mniej istotne. Nie wydaje się, aby taką strukturę można czymś sensownym zastąpić.
Wydaje się, że wszystko zależy od stopnia zaangażowania w życie parafii. Nie jest prawdą, że nic się w nich nie robi. Jest wiele parafii z wieloma różnymi grupami, starającymi się czy to o lepszą formację czy lepszą służbę na rzecz bliźnich. Brakuje jednak zaangażowania i tego żadne reformy strukturalne nie zmienią. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by przez osobiste zaangażowanie się w życie parafii próbować ją ożywiać... Proszę jednak pamiętać, że dla chrześcijańskich rodziców najważniejsza jest troska o wychowanie własnych dzieci oraz dobre wykonywanie pracy zawodowej.

A może zamiast tworzyć struktury warto zainteresować się sąsiadami?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg