wnuczka 11.02.2003 23:00

Mój sparaliżowany dziadek dostał list. Autor pisze w nim że jeśli go nie wyśle do 20 osób w ciągu 94 godz. stanie się jakieś straszne nieszczęście. Jeśli wyśle stanie się cud. Jest to jakiś łańcuch, który nie można przerwać, a rozpoczął go jakiś ciężko chory chłopiec. Jego adres (angielski) podano w liście. W liście pisze m.in.: "Łańcuch pochodzi z Wenezueli i został napisany przez misjonarzy w Sonlandoniz (Ameryka Pd)". Dużą część listu zajmują opisy "cudów" jakie rzekomo sprawił ten list (głównie wielkie wygrane na loterii), ale także nieszczęść takich jak np. śmierć, utrata pracy. Przyznam się, że nie było mi wesoło po jego przeczytaniu. Tym bardziej, że nie wierzę w takie "cudowne listy". Jednak wystraszyłam się przeczytawszy: "Gorwale stracił żonę w ciągu 6 dni po otrzymaniu listu. On zawiódł kontynuację tego listu". Co mam zrobić? Wysłać ten list do 20 osób, chociażby tak na wszelki wypadek? Dziadek jest sparaliżowany, a może to by mu pomogło? Zamiast znaczka na kopercie mam wpisać: WIDOROT 18313. Sprawdziłam na kopercie, którą dostał mój dziadek. Faktycznie jest tam wpisane to "hasło". Czy to może świadczyć o autentyczności listu? Proszę o pomoc i z góry dziękuję.

Odpowiedź:

To na pewno jeden z wielu tzw. łańcuszków św. Antoniego. Z całą pewnością nie należy się nim przejmować. Nasze losy są w ręku Boga i nie zależą od wysyłania czy nie jakichś listów. Wiara w takie rzeczy jest bliska magicznemu czy zabobonnemu spojrzeniu na świat... Nie przesyłaj dalej tego listu. Jeśli boisz się o dziadka, to przedstaw sprawę Panu Bogu; powiedz, Mu, że się boisz i żeby w tych dniach miał Ciebie i Twojego dziadka szczególnie w swojej opiece, bo bardzo Ci jest ona potrzebna, byś nie popadła w jakieś magiczne myślenie o życiu... Piszący te słowa też westchnie w tej intencji do Boga...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg