k 02.02.2003 21:50

Jestem osobą wierzącą, katoliczką. Wiara jest dla mnie najcenniejszym
skarbem, tym, co wyznacza sens mojego życia. Jest z jednej strony czymś
bardzo intymnym a z drugiej tym co mocno wiąże mnie z Kościołem. Zawsze
myślałam, że kiedy spotkam mężczyznę, z którym połączy mnie miłość, to także
będzie on osobą wierzącą. Stało się jednak inaczej, chłopak z którym jestem
od kilku miesięcy i którego kocham (tak mi się w każdym razie wydaje) jest
niewierzący, choć właściwie to nie jest dobre słowo, bo On wierzy, że
istnieje Bóg, tyle, że ma swoją własną koncepcję Boga, oderwaną od tej
głoszonej przez Kościół, i co się z tym wiąże zupełnie nie akceptuje
Kościoła. Muszę zaznaczyć, że wychowywał się w ateistycznej rodzinie i jedyny
sakrament jaki przyjął to chrzest, tak więc jego postawa (negująca Kościół)
nie jest jakimś buntem wobec narzuconych norm, to raczej wynik jego osobisty poszukiwań i oceny rzeczywistości – w tym także Kościoła Katolickiego jako instytucji.
Dla mnie jest to trudna sytuacja, bo chciałabym, żeby człowiek, którego
kocham, z którym gotowa jestem spędzić całe życie, dzielił ze mną to, co dla
mnie najważniejsze. Boję się, że to, że dla niego pewna sfera mojego życia
zawsze pozostanie obca i niezrozumiała i będzie nas oddzielać.
Piszę, bo zależy mi na opinii, poradzie osoby wierzącej, a jednocześnie neutralnej wobec mnie i całego problemu.

Odpowiedź:

Kwestie wiary w życiu małżeńskim okazują się zwykle ważniejsze, niż to się początkowo wydaje. Z wiarą związany jest przecież system wartości, którym się człowiek w życiu kieruje. Dlatego Kościół zachęca do wielkiej roztropności i wielokrotnego zastanowienia osoby pragnące zawrzeć małżeństwo nawet z kimś, kto jest chrześcijaninem, ale innego wyznania. Tym bardziej ostrożnie trzeba podchodzić do kwestii małżeństwa z wyznawcą innej religii lub człowiekiem niewierzącym. Trzeba pamiętać o możliwych bardzo poważnych konfliktach na tym tle, konfliktach dotyczących nie tylko małżonków, ale także ich dzieci.

r.

więcej »