Gość 22.02.2023 19:20

Szczęść Boże.
Jestem osobą głęboko wierzącą i praktykującą. Natomiast mam pewien problem, związany z motywem kary. Wiele razy księża mówili, że Bóg nie karze za grzechy gdyż jest bardzo miłosierny. Jednak zastanawia mnie jak wygląda to z Sodomą i Gomorą, którą przecież zniszczył Bóg gdyż nie spodobało mu się postępowanie tamtejszych ludzi więc czy On ich nie ukarał? I jeszcze jedno. Jeżeli chodzi o samo piekło, czyż nie jest ono karą za grzechy? Skoro Bóg jest Sędzią to on wydaje wyrok, więc postanawiając, że ktoś z Nas idzie do piekła juz jest rodzajem kary za grzechy. Więc jak to jest w końcu z tą karą i jak wyjasnić to na podstawie powyższych argumentów? Prosze o odpowiedź. Z góry dziękuje.

Odpowiedź:

Hm... Jest coś takiego jak "Sześć prawd wiary". Druga z nich brzmi: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze". Nie bierze się to znikąd. Taki obraz Boga, wbrew temu co mówią niektórzy, przekazuje nam Biblia. Także Nowy Testament. Wystarczy zajrzeć choćby do 25 rozdziału Ewangelii Mateusza, gdzie mamy słynną scenę sądu: idźcie precz, bo nie daliście Mi jeść, nie daliście pić i ta dalej...

Istnieje więc coś takiego jak Boża kara. Sęk w tym jak to Boże karanie rozumieć. Wyjaśnijmy zauważając też pewną różnicę: mówimy o karze doczesnej,  tu na ziemi, mówimy tez o karze wiecznej, piekle.

To pierwsze... Trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na to, czym jest kara. Nie, zdecydowanie nie jest zemstą. Jest środkiem, mającym służyć poprawie. Dziwię się, że trzeba o tym pisać, bo właściwie wszystko doskonale o tym powinniśmy wiedzieć. Taki jest np. sens kary więzienia, grzywny, zleconych przez sąd prac społecznych, a nawet wystawionego przez policjanta mandatu. "Nie rób tak więcej".  O to w karze chodzi. Niezależnie od tego, czy jest naprawianiem wyrządzonego zła - ot, jak w tych pracach społecznych - czy tylko karą mającą odstraszyć.

Czy Bóg toleruje zło? Złego człowieka - tak. Ale zła jednak nie. Nie chce, żeby było. I chce, żeby grzesznik się poprawił. By porzucił zło. Jak doprowadzić człowieka do decyzji, że warto porzucić zło? Bóg może mieć wiele różnych sposobów. Ale na pewno jednym z nich są różnorakie trudności, tarapaty, może i choroba. Czyli coś, co w tym kontekście nazwalibyśmy karą. Od razu piszę: nie znaczy, że jeśli ktoś ma jakieś kłopoty, trudności czy choruje, to znaczy że jest grzesznikiem. Ale Bóg może się czymś takim posłużyć, by człowiek się ocknął, by przemyślał swoją postawę i się nawrócił. Nie? Ot, św. Ignacy Loyola. Nie zdecydował się na święte życie pod wpływem leczenia po ranach, jakie odniósł w bitwie?

Bóg, powtórzmy, chce nawrócenia człowieka grzesznego. I może się w tym celu posłużyć tym, co my nazwalibyśmy karą - jakimś nieszczęściem, bólem, chorobą. Nie wiem kiedy, na ile próbuje wcześniej przemówić do człowieka inaczej, ale może i czymś takim się posłużyć. Podkreślmy raz jeszcze: nie chodzi o zemstę, chodzi o skłonienie do nawrócenia....Sami zresztą wiemy, jak rozzuchwala bezkarność. Jak ten, który czyni zło dalej w nie brnie, dopóki nie powstrzyma go doświadczenia kary i obawa, że sytuacja może się powtórzyć...

A kara wieczna... Zaznaczę na początku, że sam chciałbym, by wszyscy ludzie, nawet najgorsi dostąpili zbawienia; żeby Bóg znalazł jakiś sposób na skruszenie ludzkich serc, by piekło było puste. Ale czy można wykluczyć możliwość potępienia? Czy można powiedzieć: będę dręczył podwładnych, będę kradł, uwodził mężatki i kłamał ile wlezie, a Bóg skoro chce mnie zbawić, niech się już martwi?

Otóż to. Dzień sądu, owo "idźcie precz" nie musi być wyrazem jakiejś tylko Bożej decyzji. To może być potwierdzenie tego, co wybrał człowieka. Ale człowiek może wybrać zło. Tym bardziej to prawdopodobne, im częściej taką decyzję w życiu podejmował. Zresztą czy ktoś, kto kocha krzywdzić, mógłby być w niebie szczęśliwy? Czyż skoro to kocha, to niebo nie byłoby dla niego więzieniem? Dodajmy wyraźnie: naiwnością jest sądzić, że każdy, kto przez całe życie wybierał zło, w momencie śmierci wybierze inaczej. Owszem, może. Ale to wcale nie tak pewne.

Zresztą.. Kościół uczy o czyśćcu, prawda? Że jego kary są tak dotkliwe jak piekielne, ale jest w nim nadziej na na uwolnienie i niebo. To też jest kara. To jest możliwość oczyszczenia, odpokutowania, zmiany sposobu myślenia, odrzucenia grzesznych przyzwyczajeń. Ale to jest właśnie kara....

Nie mają więc racji zarówno ci, którzy straszą piekłem za byle co, ale i nie mają racji ci, którzy twierdzą, że "Bóg nie karze" dając grzesznikom złudna nadzieję, że mogą dalej krzywdzić bliźnich, a Bóg i tak im wybaczy.

Zobacz też TUTAJ i TUTAJ

J.

 

 

 

 

 

 

 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg