Gość 06.11.2022 10:29
1) Byłam świadkiem jak jedna osoba w zdenerwowaniu powiedziała niepotrzebnie/bezwiednie "Jezu", a to podchwyciło jej dziecko, które też tak powiedziało. Ja słysząc to, zaśmiałam się, bo rozśmieszyła mnie ta sytuacja. Czy to grzech śmiania się z rzeczy świętych? Dodam, że refleksja przyszła już po fakcie, więc uznałam, że to nie grzech, bo nie śmiałam się z niepotrzebnego używania imion Bożych, tylko z tej sytuacji (powtórzenia przez dziecko). Czy dobrze myślę?
2) Czy grzechem ciężkim może być nieupomnienie grzeszącego? Chodzi mi tutaj np. o nieuczestniczenie we Mszy św. niedzielnej mojej starszej siostry, albo zakupy w niedzielę, jedzenie mięsa w piątek przez moją dobrą koleżankę, która też jest wierząca. I są sytuację, w których czuję, że powinnam się odezwać, jakoś delikatnie zwrócić uwagę, a jednak tego nie robię, milczę, co może być odebrane jako akceptacja. Dodam, że sama daję przykład swoim postępowaniem i te osoby widzą, że idę na Mszę, czy nie jem mięsa w piątek, jednak nic nie mówię, kiedy widzę cudzy grzech.
W tej sytuacji z siostrą, to ona tak jakby sama się usprawiedliwiała przede mną, że nie pójdzie bo jest przeziębiona, że się nie nadaje do pójścia do kościoła, ale jednocześnie to nie przeszkadzało jej w tym, by jechać na zakupy, czy cmentarz. Więc miałam poczucie, żeby się odezwać, powiedzieć o tym, jednak milczałam, a ktoś inny z rodziny powiedział jej, że no to na cmentarz możesz tylko pojechać.
Proszę o odpowiedzi i z góry dziękuję.
1. Dobrze myślisz
2. Masz problemy ze skrupułami? Lepiej wcale nie upominaj. Bo może być tak, że będzie upominać za coś, co nie jest grzechem, Tutaj, skoro dajesz dobry przykład swoją postawą, karcenie innych nie jest koniecznym warunkiem upominania.
J.