Gość 06.09.2022 15:20
Mam pytanie związane z nadzwyczajnymi szafarzami Komunii Świętej. Jest to posługa dopuszczona przez Kościół, za zgodą i błogosławieństwem biskupa danej diecezji i pod ścisłym nadzorem księdza proboszcza danej parafii. Jednak pojawiają się głosy krytyki tej posługi, także wśród katolików, że tylko wyświęcone ręce kapłana mogą dotykać ciała Chrystusa, a jeśli robi to kto inny to jest wieczne potępienie, profanacja i grzech ciężki szafarza i przyjmującego Komunię z rąk szafarza. Powołują się na książki "Szatan istnieje naprawdę", "Ostrzeżenie z zaświatów", na Marię Simma - dusze czyścowe na temat nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej czy też świadectw znalezionych w internecie: (...)
Jak się można ustosunkować do tego typu argumentów, aby pozostać zgodnym z nauczaniem Kościoła?
Zarówno pozwolenia na zanoszenie chorym jak i sakramentu kapłaństwa udziela ten sam Kościół. Kościół, który tak, a nie inaczej sprawę postawił. Dlaczego w jednej sprawie mielibyśmy go słuchać, a w drugiej uważać, że nie ma racji? Kwestia akolitów, nadzwyczajnych szafarzy, ale i tego, kto może a kto nie może dotykać Ciała Pańskiego to nie jest przecież coś, co zostało uregulowane w Bożym prawie. Więcej, Jezus powiedział przecież "bierzcie i jedzcie", a nie "dawajcie się karmić", prawda? Jeśli więc Kościół ustanawia nadzwyczajnych szafarzy trzeba uznać, że tak jest dobrze. Przecież Jezus zapowiedział Piotrowi i Kościołowi: "co zwiążesz na ziemi będzie związane w niebie, co rozwiążesz będzie rozwiązane w niebie", prawda? Dał Kościołowi władzę, by decydował. Jest oczywistym, że w takich sprawach też. I jeśli kiedyś takich nadzwyczajnych szafarzy nie było a teraz są, to nie ma problemu. Bez względu na to, co pojawia się w prywatnych objawieniach. Zwłaszcza tych nie uznanych przez Kościół...
Zresztą historycznie rzecz biorąc... W starożytności to sami wierni zabierali Komunię do domu. Między innymi chorym. Dopiero potem to zmieniono, by zapobiec nadużyciom. Ale samo dotykanie rękami Ciała Pańskiego nie było wtedy zakazane. Ot, przykład św. Tarsycjusza. Młody chłopak, który zginął broniąc Komunii, którą niósł, nie tak?
Zwolennicy tradycji - jak się ich nazywa - odwołują się często do tego, co było wcześniej. OK. Sęk w tym, że ostatni sobór w wielu sprawach przywrócił to, co było jeszcze wcześniej. Dlaczego mamy kurczowo trzymać się praktyk drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa, skoro w pierwszym było inaczej? Dlaczego odwoływanie się do tej starszej tradycji miałoby być profanowaniem? To się kupy nie trzyma.
J.