Gość44444 21.06.2022 00:23

witam
dziekuje za odpowiedz na moje poprzednie pytanie
https://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/743370
lecz teraz nagle złapała mnie jakaś kolejna wątpliwość
czy ja na pewno dobrze sie sprawdzam w roli kobiety?
to nie tak że nie lubie być kobietą, tylko bardziej nie liubie presji którą wywiera społeczeństwo
denerwują mnie stwerdzenia "dziewczynka powinna nosić sukienki i mieć długie włosy"
czuje potrzebe sprzeciwiania sie takim komentarzom
to strasznie irytujące
tak samo jak niektórzy nakładają obowiązek na kobiete rodzenia dzieci
ale na mężczyzne już nie
denerwuje mnie patrzenie na kobiety jako kury domowe
po prostu chce sie sprzeciwiac czemuś takiemu
tak samo mówienie że kobieta powinna golić nogi i ręce
dla mnie te przekonania są chore
i dlatego nie wiem jak mam dawać przykład mojej transeksualnej kolezance
ja sie ciesze, że jestem kobietą ale nie lubie wymagań które nakłada społeczeństwo
czy to źle że nie chce mieć rodziny?
czy to źle że nie lubie sukienek i lubie farbować włosy?
nagle jestem złym przykładem kobiety jestli nie chce być postrzegana jako jakaś kura domowa?
gubie sie powoli w tym wszystkim
nie wiem wiec w jaki sposób mam dawac przykład koleżance
kiedy mi samej nie podoba się to jak ludzie nas postrzegają...
dziewczynce nie wypada tego i tamtego
ale chłopiec już może...
może to i własnie jest powód przez który postanowiła być trans
ale kiedy mi samej te rzeczy doskwierają
wiec w pewien sposób potrafie sie buntowac przeciwko tym normom
i prawdopodobnie zostanie trans to też jest powodem jej buntu
nie wiem jak mam świecić przykładem
czy może dawac jej jakiś przykład że jako kobieta pomimo norm które naszuca społeczeństwo może być kim chce i nie ma nic złego w sprzeciwianiu się tego co sie wymaga?
i jeszcze raz bardzo dziekuję za poprzednią odpowiedz, w jakiś sposób ona mnie uspokoiła :)

Odpowiedź:

To prawda, że być młodą, a zwłaszcza dorastająca kobietą zazwyczaj trudniej, niż być młodym, dorastającym mężczyzną (z wiekiem kobietom chyba łatwiej, a mężczyznom trudniej; także z powodu pewnych społecznych konwenansów). Nie ma jednak obowiązku ulegać różnym stereotypom na temat roli kobiet. Możesz nosić spodnie, krótkie włosy, nie zakładać rodziny  i co tam jeszcze uważasz (wszystko wolno z wyjątkiem grzechu).  Nie wydaje mi się jednak, by z racji presji, jaką poddaje młodą kobietę otoczenie warto było myśleć o zmianie płci. Zwłaszcza że w tym otoczeniu pewnie nie jesteście z koleżanką w tym wszystkim odosobnione i łatwo znajdziecie wsparcie.

Z tego co piszesz wyłania się też sposób, w jaki możesz pomóc koleżance. Napisałem ostatnio, że masz sama afirmować swoją kobiecość. Otóż to: afirmować ją niekoniecznie będzie znaczyło, że w takim wydaniu, jaki wydaje się wam nieatrakcyjny, ale w takim, jaki Ty sama to robisz, znosząc uwierające uwagi otoczenia. Nie musisz przekonywać koleżanki, by przyjęła ten model kobiecości, który dla was obu jest nieatrakcyjny, ale możesz pokazać, że tym różnym naciskom spokojnie można się przeciwstawiać i nie trzeba dramatyzować...

A swoją drogą to znam parę kiedyś "zbuntowanych " kobiet (nie wiem, może nawet do dziś?), które z czasem, tak to z zewnątrz wygląda, świetnie odnalazły się w roli matek. To, że dziś uważacie tak a nie inaczej nie znaczy, że w Twoim czy koleżanki życiu nie stanie się coś, co spowoduje że pozmieniacie swoje priorytety. Bywa. Tyle że krok ze zmianą płci pewnie tę możliwość by uniemożliwił. A chyba lepiej mieć wybór (być "matką Polką" czy "kobietą nowoczesną" niż go nie mieć, prawda?

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg