Gość 19.08.2021 15:21
Czy operacja plastyczna może być grzechem ciężkim tylko ze względu na zdrowotne ryzyko, nie ze względu na próżność i pychę?
Czy jeśli medycyna osiągnie taki poziom, że operacja plastyczna nie będzie zbyt wielkim ryzykiem dla zdrowia to nie będzie tu problemu moralnego?
Mam tu na myśli operację plastyczną nie po np. wypadku/chorobie i deformacji ciała, tylko taką bez powodu medycznego (np. żeby się upiększyć).
I czy jeśli by faktycznie tak było (małe ryzyko powikłań) to operacja plastyczna wciąż mogłaby być grzechem (ciężkim lub chociaż lekkim) ze względu na powód jej przeprowadzania - próżność/pychę?
Próżność z zasady nie jest grzechem ciężkim. Chyba że wyraża się w czymś, co grzechem ciężkim jest. Na przykład gdy chodzi o takie dbanie o swój wygląd i ubiór, że rodzinie brakowałoby na podstawowe potrzeby. Choć taką sytuację aż trudno sobie wyobrazić.
Co do operacji plastycznych.... Tu chodzi o to, że ktoś decyduje się na to, by zadać sobie (czy komuś innemu) poważne rany tylko po to, by poprawić rzekome defekty swojej (albo czyjejś) urody. Co innego, gdy trzeba - ot, operacja przywracająca zdrowie albo ratująca życie. Albo nawet gdy chodzi o poprawienie wyglądu po wypadku albo przy jakimś wrodzonym, szpecącym defekcie. Tymczasem wielu decyduje się na operacje plastyczne ze względu na wyimaginowany mankament urody. Albo ze wzglądu na niezgodę na to, co nieuchronne - starzenie się. I w tym problem: na podejmowaniu niewspółmiernie wielkiego ryzyka.
Gdyby operacje plastyczne były bezpieczniejsze... Cięcie się skalpelem czy nawet wypełnianie twarzy jakimiś chemikaliami pewnie nigdy całkiem bezpieczne nie będzie. Zwłaszcza, ze często po jednej operacji przychodzą następne i następne...
J.