Koliber 16.01.2021 08:39
Moje pytanie dotyczy kary śmierci. Jak to jest? Czy przed zmianami Franciszka była okej, a po jego zmianach przestała być okej?
To dziwne, bo przecież Kościół katolicki tyle mówi o relatywizmie moralnym, a tu nagle okazuje się, że kara śmierci dopuszczalna (także w Nowym Testamemcie) przestaje być dopuszczalna bo "tak chce świat".
W Katechizmie wydanym za czasów Jana Pawła II kara śmierci była, owszem, akceptowana, ale jako coś absolutnie wyjątkowego. Papież ten wychodził z założenia, że może być stosowana jedynie wtedy, gdy społeczeństwo inaczej nie może się obronić przed napastnikiem. Zaznaczył przy tym, sytuacje, gdy "środki bezkrwawe nie wystarczają" są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale (KKK 2276 w dawnym brzmieniu). Franciszek poszedł o krok dalej o tyle, że w zasadzie skreślił tylko owo "być może".
Nie wiem czy Franciszek zrobił słusznie. Wiem, że faktycznie konieczność zabijania przestępców w Polsce, w Europie, już nie występuje. Udaje się ich trwale izolować. A jeśli tak, po co zabijać? Podkreślona zostaje w ten sposób wartość życia. A jednocześnie nie odbiera jednostkom i społeczeństwu możliwości obrony przez zabicie niebezpiecznych napastników, gdy faktycznie zagrażają oni czyjemuś życiu, np. podczas strzelaniny na ulicy. Zabijanie już uwięzionych przy dzisiejszych możliwościach kontroli skazanych nie mają sensu. I szczerze mówiąc wzdrygam się, gdy ktoś w warunkach, w których żyjemy, domaga się wprowadzenia kary śmierci. Bo nie ma po co.
J.