Gość 01.05.2020 17:03
Dzień dobry
1. Czy w piątek można zjeść zupę zrobioną na mięsie?
2. Gdzie,według teologii, znajduje się dusza? W mózgu czy gdzie? I którędy ona wyjdzie przy śmierci?
3. Co jest gwarantem życia wiecznego? Bo jak ktoś nie chodzi do kościoła, ale jest dobrym człowiekiem to może być zbawiony? A osoby dobre, ale niewierzące? Czy mogą być zbawione?
4. Czy jak ktoś nie chodzi do kościoła, bo ma problemy reumatyczne i miałby potem trudno wejść po schodach to czy czy jest to grzech?
Dziękuję i pozdrawiam
1. "Na mięsie" oznacza bardzo różne możliwości, w zależności od kucharza. Najistotniejsze: w piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych nie chodzi o przepis prawa, ale ducha umartwienia. W takich niejasnych sytuacjach trzeba samemu rozstrzygnąć, co zgodne, a co niezgodne jest z duchem umartwienia. Warto tu dodać, że pomyłka w ocenie nie jest tragedią: złamanie przykazania kościelnego o piątkowej wstrzemięźliwości jest zasadniczo grzechem powszednim, lekkim. Nawet jeśli zje się schabowego. Ciężkim, gdy ktoś łamie ten przepis gardząc prawodawcą. To znaczy gdyby ten przepis łamał notorycznie. Ale gdy się człowiek zastanawiam kombinuje, widać że nie gardzi.
2. Według teologii... No to przytoczmy stosowne fragmenty Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Pojęcie dusza często oznacza w Piśmie świętym życie ludzkie lub całą osobę ludzką. Oznacza także to wszystko, co w człowieku jest najbardziej wewnętrzne i najwartościowsze; to, co sprawia, że człowiek jest w sposób najbardziej szczególny obrazem Boga: "dusza" oznacza zasadę duchową w człowieku (KKK 363)
Jedność ciała i duszy jest tak głęboka, że można uważać duszę za "formę" ciała; oznacza to, że dzięki duszy duchowej ciało utworzone z materii jest ciałem żywym i ludzkim; duch i materia w człowieku nie są dwiema połączonymi naturami, ale ich zjednoczenie tworzy jedną naturę (KKK 365)
Zwłaszcza to ostatnie ciekawe: dusza i ciało nie są dwiema połączonymi naturami, ale ich zjednoczenie tworzy jedną naturę. Może to brzmi zaskakująco, ale tak właśnie widzi to teologia. Póki człowiek żyje, dusza nie istnieje bez ciała. Nie można więc powiedzieć, gdzie dusza w ciele się znajduje. To człowiek jest duszą. Po śmierci człowiek żyje dalej - choć ciało umarła, ta jego istota istnieje nadal, nie rozpada się.
Trudno to ubrać w słowa, więc upraszczając mówi się o ludzkiej duszy i ludzkim ciele. Ale to nie jest tak, że człowiek to taki "składak" ciała i duszy.
Może jeszcze spróbuję wyjaśnić, choć może zaciemnię. To pierwsze zdanie z punktu 365 wspomina o duszy jako "formie" ciała. To odwołanie się do filozofii św. Tomasza z Akwinu, a przez niego, także do Arystotelesa. Jednym z tzw. "złożeń bytowych" było złożenie bytu z materii i formy. Upraszczajac: mięso, materia, może mieć formę kotleta, a może mieć formę kiełbasy. I cała materia ma zawsze jakąś formę. Choćby była to forma gnijącej kiełbasy, która już kształtem kiełbasy nie przypomina. W ten sam sposób dusza - według Tomasza - jest formą dla ciała. Ale nie istnieje oddzielnie ciało i oddzielnie dusza: zawsze, do śmierci, razem. Po śmierci ciało przybiera formę nieboszczyka, a dusza istnieje jako duch. Czyli coś, co nie jest materią, wiec czego nie potrafimy sobie właściwie wyobrazić...
3. Gwarantem życia wiecznego jest wiara w Jezusa Chrystusa. Oczywiście wiara, która nie jest jedynie deklaracją intelektualną, ale za którą idzie życie, życie według wiary. A zważywszy, że Bóg może odpuszczać grzechy, co najmniej szczere pragnienie, by według tej wiary żyć.
Kościół nie ogranicza jednak Boga. Ten, jeśli będzie chciał, zbawi także człowieka, który w naszym mniemaniu nie wierzy albo i największego grzesznika. Wszystko sprowadza się do odpowiedzi na pytanie "dlaczego". Dlaczego ktoś nie wierzy, dlaczego ktoś popełnia wielkie zło.
Ot, jeśli ktoś urodził się przed Chrystusem, nie mógł w Niego uwierzyć, prawda? Wszyscy prorocy Starego Testamentu z Mojżeszem i Eliaszem włącznie. W podobnej sytuacji są też ludzie, którzy nigdy o Jezusie nie słyszeli, choć urodzili się już po Jego śmierci, bo żyli tam, gdzie nie dotarli chrześcijańscy misjonarze. Nie mamy pewności, ale podejrzewamy, ze podobnie może być z ludźmi, którzy choć o Jezusie słyszą, tak naprawdę nie usłyszeli.
Trzeba jasno zdać sobie sprawę: wiara zawsze jest łaską. Ktoś może mieszkać sto metrów od kościoła, a nigdy tej łaski wiary nie otrzymać. My nie wiemy co i jak. Wie za to Bóg, i On każdego osądzi. Uwzględniając przede wszystkim ile temu człowiekowi sam dał. Kościół o nikim więc nie orzeka, że poszedł do piekła. Po ludzku rzecz biorąc tak może się wydawać, ale Kościół - jak napisałem - nie ma zamiaru ograniczać Boga: On może dać zbawienie każdemu, bo zna najtajniejsze zakamarki ludzki serc, zna każdy poryw wiary czy szczerego żalu, których my nie widzimy. Kościół ufa Bożej łaskawości, ale nie przestaje głosić, że jedyną drogą do zbawienia jest wiara w Jezusa Chrystusa. Może Pan Bóg dla zbawienia kogoś - mówiąc obrazowo - użyje helikoptera, ale Kościół pewny jest tylko drogi - wiary w Jezusa Chrystusa.
4. Choroba usprawiedliwa to, ze ktoś nie chodzi do kościoła. Ale nie każda. Bo to zależy. Jeśli ta konkretna choroba nie przeszkadza odwiedzić w niedzielę znajomego mieszkającego na trzecim piętrze w domu bez windy, a przeszkadza w wejściu na schody kościoła, to coś chyba jednak jest nie tak...
J.