Gość 15.10.2019 05:24
Kiedy zaczynałam nową pracę, bardzo chciałam awansować. Przyrzekłam Bogu wtedy, że poczekam w pokorze i co ma być to będzie. Po roku chciałam znaleźć nową pracę, bo chciałam się rozwijać, ale dostałam awans, gdy powiedziałam że chcę się zwolnić.
Po następnych 2 latach pojawiła się wizja kolejnego awansu. Nie ukrywam, że wtedy emocje szalały i niestety o pokorze zapomniałam.
Natomias zastanawiam się czy złamałam przyrzeczenie, bo składając je myślałam o pierwszym awansie i nic innego by mi nawet do głowy nie przyszło.
Czuję się trochę jak uczony w Piśmie faryzeusz :) To znaczy mam potwierdzić, że przyrzeczenie obowiązywało do tego pierwszego razu, a drugiego awansu już nie? :)
Myślę, że nie tędy droga. W tym wypadku trzeba sprawę postawić na nogach (nie na głowie). Więc tak:
Zasada dotycząca przyrzeczeń składanych Bogu jest taka, że mogą one dotyczyć tylko czegoś ekstra, a nie tego, do czego człowiek na mocy prawa moralnego i tak jest zobowiązany. Można więc np przyrzekać, że się nie będzie jadło czekolady, ale już tego, że będę chodził w niedzielę do kościoła jakimś ślubem przyrzekać nie powinienem, bo przecież i tak jestem zobowiązany do chodzenia w niedzielę na Mszę. To mogę Bogu obiecywać, postanawiać, ze tak zrobię, ale nie może być przedmiotem ślubu, przysięgi czy jakiegoś uroczystszego przyrzeczenia.
Złorzeczenie takiego przyrzeczenia w zasadzie od początku jest nieważne. To znaczy jak by ich nie było. Nie ma więc problemu jakiegoś dodatkowego grzechu, gdy się to przyrzeczenie złamało. Jest może grzech pychy, wynoszenia się nad innych, zarozumiałości, ale złamania danego Bogu przyrzeczenia - nie.
J.