PD 21.01.2019 01:27
Chciałbym zadać pytanie czysto akademickie, które nurtuje mnie od pewnego czasu. Chodzi mi o żonę Kaina - temat wielokrotnie poruszany. Wiem, że Księga Rodzaju nie jest kroniką ludzkości i zawiera takich informacji. Niemniej jakoś stworzenie człowieka i życie potomków pierwszych ludzi musiało musiało przebiegać. Gdy szukałem na ten temat informacji, to wskazuje się na możliwość, że potomstwo pierwszej pary ludzi, zawierało małżeństwa między sobą. Zastanawiam się jednak nad inną ewentualnością. Na stronie teologia.pl, ks. Kaszowski pisze: " Jeśli przyjmiemy, że człowiek pojawił się na ziemi dzięki obdarowaniu jakichś istot duszą nieśmiertelną, czyli w jakimś określonym jednym momencie, nic nie stoi na przeszkodzie w przyjęciu nauki o pochodzeniu wszystkich od jednej pary ludzkiej. Bóg wcale nie musiał obdarowywać wielu osobników człekopodobnych duszami nieśmiertelnymi." Zacząłem się zastanawiać, czy jeżeli przyjąć taki model, to czy jest możliwe, że owa "żona Kaina" była właśnie takim "osobnikiem człekopodobnym", a nie człowiekiem (nie miała duszy nieśmiertelnej). Na początku wydało się to mnie samemu bardzo kontrowersyjne i naciągane, ale nie umiem znaleźć sensownego argumentu przeciwko takiej tezie, dlatego chciałem zapytać czy Odpowiadający ma jakieś przemyślenia na ten temat i co sądzi o opisanej przeze mnie możliwości?
Myślę, że odpowiedzi na Twój dylemat jest zrozumienie istoty gatunku literackiego, w którym opowiedziana jest historia pierwszych ludzi. To jest opowiadanie mądrościowe. Czyli coś na kształt legendy czy baśni. W tego rodzaju opowiadaniach nie opowiedziane fakty są najistotniejsze, ale płynąca z nich nauka.
Wyjaśniam. Ot, taka legenda o królu Popielu, którego zjadły myszy. Czy to prawdopodobne? Bardzo mało. Szczury prędzej. Stwierdzenie "zjadły myszy" wcale nie musi być jednak interpretowane dosłownie. W legendzie, baśni, może być rozumiane jako stwierdzenie, że ten król upadł, a może nawet stracił życie z powodu klęski głodu, która nawiedziła jego kraj, klęki, w której myszy, dobierając się do zrobionych przez ludzi zapasów, też odegrały jakąś rolę. Być może nawet chodzi o jakąś wyjątkowo wielką plagę myszy albo myszy wyjątkowo żarłoczne z powodu nieurodzaju i braku innego pożywienia. Podobnie trzeba czytać opowieść o pierwszych ludziach. Przynajmniej od 2 rozdziału Księgi Rodzaju.
Adam i Ewa to pierwsi rodzice. Kain Abel, czy nawet Set, nie muszą już być jednak ich bezpośrednimi potomkami. Tylko upraszczając tak napisano. Celem autora natchnionego nie było bowiem pokazanie historii człowieka, ale spojrzenie na historię człowieka z perspektywy historiozbawczej. Konkretnie, chodzi o pokazanie, jak rozprzestrzenia się grzech. Ten wątek pojawia się w zasadzie przez całą historię pierwszych ludzi, aż do opowieści o wieży Babel.Widać, jak są ludzie dobrzy i są ludzie źli. Ale powoli cała ludzkość staje się coraz gorsza. Ma to zakończyć potop, takie nowe stworzenie, z którego wód ratuje się tylko sprawiedliwy Noe z rodziną. Ale okazuje się, ze to nic nie dało. Potomkowie Noego dalej grzeszą. Bo grzech pierwszych rodziców zranił ludzką naturę. I dlatego stworzony przez Boga jako dobry człowiek, ulega złu. Czasem bardzo wielkiemu.
Taka interpretacja opowieści o pierwszych ludziach pozwala uniknąć pewnego bardzo poważnego błędu: potraktowania autora natchnionego jakby był durniem nie wiedzącym, że do zrodzenia dzieci trzeba i mężczyzny i kobiety i że związki "w rodzinie" to coś niezgodnego z naturą. Snując swą historię autor natchniony na pewno wiedział, ze ktoś może zapytać o żonę Kaina. Podobnie jak o owych ludzi, którzy mieli niby Kaina zabić, gdy zobaczą jego znamię. Nie wyjaśniał tu niczego, nie urealniał, bo nie o genealogię człowieka chodziło, ale o pokazanie rozprzestrzeniania się zła: to co w Edenie było "niewinnym" zerwaniem owocu z zakazanego drzewa spowodowało, ze człowiek odrzucił Boże prawo i zechciał żyć po swojemu. Stąd zabójstwa, krwawe zemsty o których mowa w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju.
Warto zwrócić uwagę, że tych pierwszych 11 rozdziałów Księgi Rodzaju, w których pokazane zostało jak grzech się rozlewa pokazuje też, że przemoc - zniszczenie zła - nie jest dobrym sposobem. Grzech - powtórzę - zranił naturę człowieka i jest on teraz skłonny do zła. W powołaniu Abrahama i przez całą dalszą historię zbawienia Bóg będzie się starał odzyskać zaufanie człowieka. Będzie go do siebie "przyciągał więzami miłości", choć oczywiście nie znaczy to, ze nigdy nie będzie go karał...Ale metody na zniszczenie już nie podejmie. Bo wie, że nie jest skuteczna. I dzięki opowieści o potopie, też okazał się nieskuteczny - wiemy to także i my.
Tak bym to widział :)
J.