Gość 18.01.2019 21:51
Szczęść Boże!
1.Chcę spytać, czy dokonywanie zakupów w niedzielę drogą internetową powinnam uważać za grzech i złamanie trzeciego przykazania Dekalogu?
2.Jak prosimy o poświęcenie rzeczy religijnych, to czy wtedy opakowanie w którym taka rzecz jest można wyrzucić, albo np. jak rama od obrazu się kruszy i zużyje, a obraz był wcześniej poświęcony, to czy taką ramę spokojnie można wyrzucić i wymienić? Przepraszam, jeśli to pytanie wyda się trochę może za szczegółowe, ale chciałabym wiedzieć.
3.Czy skłonność do alkoholu (gdy w rodzinie ojciec był alkoholikiem), można odziedziczyć? A czy takie sprawy jak charakter, albo skłonność (słabość) do konkretnego grzechu, mogą też być dziedziczne, czy jest to zawsze tylko konsekwencja naszego osobistego wyboru?
4. Dlaczego, zwłaszcza w Starym Testamencie, tak wiele objawień Boga i rozmów z człowiekiem miało miejsce na górze, a potem Jezus wychodził np. na górę, aby się modlić? Wiadomo, Bóg mógłby się objawić wszędzie… ale jakie znaczenie i celowość wyboru ma jednak tak często góra, wzniesienie?
5.Co oznacza w Nowym Testamencie stwierdzenie Jezusa, że kto dba o swoje życie straci je, a kto je straci z powodu Jezusa, ten je zachowa na życie wieczne? Czy tutaj chodzi tylko o kwestię przyznawania się do Jezusa wobec innych, czy o coś innego?
6. Nie bardzo też rozumiem, co Pan Jezus miał na myśli, mówiąc do Apostołów, że jeśli pójdą do pewnego miejsca i nie zostaną przyjęci, to mają otrzepać pył z nóg i pójść gdzie indziej, na świadectwo przeciwko tym, którzy ich nie przyjęli (Łk 9, 1-6). Czy to się wiązało z jakąś żydowską symboliką, obyczajem? I jak rozumieć na świadectwo przeciw nim, którzy ich nie przyjęli?
7.Dlaczego w przypowieści Pan Jezus pochwalił niegodziwego rządcę, który chciał pozyskać sobie ostatecznie życzliwość przyjaciół po prostu pieniądzem?
Dziękuję. Z Bogiem.
1. Myślę, że nie. Nikogo tym sposobem do pracy nie zmuszasz.
2. Skoro kapłan błogosławi przedmiot, nie opakowanie, to można to opakowanie spokojnie wyrzucić.
3. Hmm... Sprawa chyba jest bardziej skomplikowana. Nie wiem na ile skłonność do alkoholu można mieć w genach. Nie słyszałem o czymś takim, ale mogę tu czegoś nie wiedzieć. Zawsze jednak będzie to jednak raczej tylko pewna skłonność. Ktoś kto nie zacznie alkoholu używać nigdy nie zostanie alkoholikiem...
Czy można to "dziedziczyć" przez takie a nie inne wychowanie? To już prędzej. Nie jestem specjalistą od psychologii, ale wydaje mi się, że mechanizm jest tu dość prosty. Proszę zauważyć, że mówi się dość często, że kobiety powtarzają błędy swoich matek. Skąd się to bierze? Wydaje mi się, że z zachowa nieprzemyślanych. Jeśli metodą matki było krzyknąć na dziecko kiedy jest niegrzeczne, przywalona wieloma obowiązkami młoda dziewczyna nie ma czasu na zastanawianie się, gdy znajdzie się w podobnej sytuacji. Odruchowo robi tak, jak podpatrzyła to u matki.
Z alkoholem może być podobnie: jeśli dziecko alkoholika nie podejmie świadomie decyzji, że nie chce rozwiązywać swoich problemów alkoholem, to odruchowo zrobi właśnie tak, jak to widziało u rodzica. Stąd może się zdarzyć, że dziecko "dziedziczy" alkoholizm rodzica. Nigdy nie jest jednak tak, że nie ma innego wyjścia. Jeśli nauczy się inaczej rozwiązywać swoje problemy, bez alkoholu, wtedy oczywiście alkoholikiem nie zostanie...
Podobnie ze skłonnościami do innych grzechów. Raczej nie będzie tak, że dziecko dziedziczy jakiś grzech skrywany przez rodzica. Ale gdy dziecko widzi, że tak można, że to sposób na osiągnięcie jakichś tam celów, to może w przyszłości pójść ta samą drogą.
4. Nie jestem pewien :) Podejrzewam, że w grę wchodzi tu "mistyka gór". Góry to miejsce, w którym jakoś łatwiej wznosi się oczy ku Bogu. Pewnie dlatego, ze tam mniej niż na nizinach, w miastach czy wsiach, otoczonym się jest wytworami własnych rąk. Człowiek w górach dobitniej widzi Boże stworzenie, a więc szerzej otwiera się też na Stwórcę.
5. Chodzi o to, że tylko wybierający Jezusa może zostać zbawiony. Wybór za Jezusem może powodować, że w tym życiu coś tracimy. Np. nie zaspokoimy swojego pragnienia zemsty, nie wzbogacimy się, bo przed kradzieżą zatrzyma nas sumienie, nie zdobędziemy wymarzonego stanowiska, bo nie zdecydujemy się na oszczerstwo. Jednak idąc za Jezusem zyskujemy życie wieczne, które nie osiągną ci, którzy Jezusem i Jego Ewangelią wzgardzili...
6. Tak, to pewien gest, mający pokazać, że skoro mnie nie przyjmujecie, to ja już nie mam z wami nic wspólnego; sami jesteście sobie winni, że Dobrej Nowiny nie przyjmujecie, ja nie jestem winny, ze wam jej nie głoszę.... A dlaczego to świadectwo przeciw nim"? Ano chodzi o to nieprzyjęcie Bożego wysłannika. Ktoś, do kogo Apostołowie nie dotarli z orędziem Jezusa nie jest winny temu, ze nie uwierzył. Jak miał uwierzyć, skoro Ewangelii nie słyszał? Kto jednak Ewangelie odrzuca, za swoją niewiarę ponosi już odpowiedzialność...
7.Jezus owego nieuczciwego rządce pochwala za spryt, za roztropne przewidywanie w kwestii tego, jak zadbać o utrzymanie, kiedy już nie będzie rządcą. Nie za nieuczciwość. I zwraca uwagę, że tej roztropności brakuje czasem uczniom Jezusa. Że chcą być tacy akuratni, że tracą wszystko....
Może podam przykład, który moim zdaniem świetnie tłumaczy kwestię owego braku roztropności. Jakiś czas temu przetoczyła się w Polsce dyskusja nad projektem mającym ograniczyć aborcję w Polsce. Projekt nie przeszedł, nawet nie podjęto nad nim dyskusji, bo przewidywał karanie matek, które się aborcji dopuściły. Kościół zwracał uwagę, ze to postulat za daleko idący, że zraża do samej idei obrony życia. Projektodawcy wiedzieli jednak swoje: ma być tak, bo za zbrodnię zawsze należy się kara. W konsekwencji nie tylko matki za aborcję karane nie są, ale giną też dzieci, które nowe prawo miało obronić. Chcąc zaraz mieć wszystko, nie idąc na żaden kompromis owi obrońcy życia osiągnęli tylko to, że nic się na lepsze nie zmieniło.
J.